Recenzja z filmu pt. „Samsara”, nakręconego w Ladakh w Himalajach, w reżyserii Hindusa o nazwisku Pan Nalin, powstałego w koprodukcji niemiecko-indyjskiej w 2001 r. Autorem zdjęć jest Rali Raltcheva.
Jak mówi sam reżyser film powstał jako jedna z możliwych odpowiedzi na pytania, które twórca obrazu pewnego czasu zadał sam sobie: „Czy moje pragnienia są odpowiedzialne za mój los? Czy można kontrolować lub zmienić przeznaczenie?”...
Obraz powstał w mało znanym zakątku Himalajów a jego twórca potrafił oddać złożoność Samsary przez ukazanie kompilacji rozmaitych wątków naszych i cudzych działań powstałych w dalszej oraz bliższej przeszłości. Przepiękna sceneria filmu skusi każdą wrażliwą istotę do podziwiania cudu surowej przyrody oraz krajobrazu najpotężniejszych i tajemniczych Gór Świata.
Samsara układa się w wielobarwną opowieść o losach kilkorga bohaterów, których życie płynie swym tajemniczym, pozornie spokojnym, lecz nieubłaganym i silnym nurtem.
Autor prowadzi widza krętymi a często nieodgadnionymi ścieżkami ludzkich losów, które tworzą pełną zaskakujących rezultatów mozaikę codzienności z jej wszystkimi walorami: zapachami, barwami i smakiem. Film obrazuje też koleiny życia, jakim ono nas prowadzi, niby matka trzymająca małe dziecko za rączkę.
RJakże opuścić utarte szlaki? Jak znaleźć wyzwolenie? Oto inspirujące atrybuty tego dzieła. Tym bardziej, że kilka wątków filmu nie czyni odpowiedzi oczywistą.
Jeśli odejmiemy obrazowi kolorystykę: kultury, obyczaju a nawet religii to w tym sensie „Samsara” jest... opowieścią ponadczasową o sposobach przemijania ludzkiego życia i prawach jakie rządzą pobytem: tu w świecie ludzi, gdzie wciąż ocieramy się o inne istoty w niezliczonych światach naszych zmysłów.
Opowieść płynąca z ekranu jest godna polecenia, gdyż nie tylko nawiązuje do mądrości Buddhy, która postrzega uwarunkowany świat jako ocean pełen rzeczy przemijających i niosących ze sobą codzienne doświadczanie nietrwałości. Ale też film pozwala uważnemu widzowi na ułożenie własnych wniosków o prawach i zasadach działań, które prowadzą do cierpienia lub osiągania trwałego szczęścia. I w tym sensie jest on opowiadaniem, które jak Sutra głosi prawdę o nietrwałości oraz prawie przyczyny i skutku określanym często jako Samsara naszego życia.
Czy zechcemy widzieć to dzieło jako „Sutrę”, czy też rozsmakujemy się w nim, jak w pierwszym łyku świeżej górskiej wody, płynącej wartkim strumieniem, zależy od nas samych. Być może drogi te nie są aż tak rozbieżne, jak by się wydawało...
poza słowem i milczeniem
bez obrazu swej pamięci
błoga pustka
Zenno