O znaczeniu studiowania i uczenia się jako środka podtrzymującego naszą praktykę

Autor: 
Lama Shenpen Hookham
Tłumacz: 
Katarzyna Patrycja Bielak
Kategoria: 

Student:

Ukończywszy studia teologiczne i pierwszą część kursu „Discovering the Heart of Buddhism”1, zaczynam się zastanawiać nad koniecznością studiowania — czy jest ono naprawdę warte zachodu?

Z mojego niewielkiego zrozumienia wynika, że w sercu chrześcijaństwa i buddyzmu tkwi idea prostoty, lub prościej, by po prostu być tym, kim jesteśmy, co wcale nie jest takie proste — a może jest?

Jakie znaczenie ma intelektualne poznanie? Myślę, że studia mogą skomplikować coś, co wydaje się proste. Z drugiej strony uczenie się jest przyjemne.

W ramach pracy magisterskiej przerabiałem długą listę wszelkiego rodzaju interesujących tematów, jak Trójca Święta, niepokalane poczęcie, śmierć i umieranie. Jednocześnie jednak z chrześcijańskiej perspektywy (a przynajmniej mojej) jedną z najważniejszych rzeczy, jakie mogę zrobić jest zamilknąć, usiąść w milczeniu nagi przed Bogiem i odkryć kim naprawdę jestem. Tego ducha oddają słowa, którymi rozpoczynam moje wolne dni:

Bądź wyciszony i wiedz, że ja jestem Bogiem
Bądź wyciszony i wiedz, że ja jestem
Bądź wyciszony i wiedz
Bądź wyciszony
BĄDŹ

Czy uczymy się po to, by móc zapomnieć? Trochę jak uczenie się na adwokata, zdobywanie wielu umiejętności, ale zapominanie ich, w tym sensie, że gdy stają się częścią ciebie, można je stosować bez zastanawiania się.

Zdaje się więc, że pytam o miejsce intelektualnego poznania w buddyzmie.

Lama Shenpen:

To ważne pytanie. Bycie oświeconym jest proste — ale my nie jesteśmy prości. Mamy już tak wiele poglądów i z natury jesteśmy metafizykami.

Jesteśmy emocjonalnie silnie przywiązani do naszych metafizycznych idei dotyczących siebie i innych, świata na zewnątrz i umysłu wewnątrz lub gdzieś tam, czy czegoś jeszcze innego. Mamy silnie wyrobione poglądy na temat tego, co jest rzeczywiste, a co nierzeczywiste, co jest ważne, a co nie, co jest prawdziwe, co jest znaczące i tak dalej.

Nawet samo myślenie, że wszystko wykracza poza nasze pojęcia, tak, że nie ma potrzeby zbyt wiele myśleć — jest pojęciem, do którego ktoś może lgnąć w wyniku emocjonalnej reakcji lękowej przed stawieniem czoła własnym wątpliwościom.

Medytacja jest drogą ku uwolnieniu od takiego myślenia i fałszywej metafizyki, choć też sama medytacja może nas schwytać w pułapkę naszych z góry wyrobionych opinii, jeśli nie ma nikogo, kto pomoże nam je dostrzec.

W tradycji buddyjskiej istnieje wiele rodzajów „studiów” w sensie nauk otrzymanych od nauczycieli, którzy udzielają instrukcji i porad, nad którymi trzeba się zastanowić, aby skorygować błędne myślenie i zesztywniałe opinie.

Na przestrzeni wieków nauki te zostały spisywane, wiec mamy teraz pokaźny zbiór spisanych tekstów i komentarzy do nich oraz pism, które próbują usystematyzować rozmaite sploty zagadnień po to, by ukazać pełen zakres subtelnych różnic, jakie istnieją, a które medytujący musi być w stanie wychwycić w swej praktyce, jak również radzić sobie ze stawianymi mu przez innych pytaniami.

U tych, którzy nie są szczególnie uzdolnieni do pracy akademickiej rozlegle studia mogą po prostu powodować pogmatwanie, lecz mogą za to zaspokajać potrzeby tych, którzy są uzdolnieni, stając się dla nich substytutem medytacji.

W tradycji Kagyu istnieje rozróżnienie na tradycję akcentującą praktykę i tradycję akcentującą „studia”. To jednak wcale nie znaczy, że ta pierwsza nie wymaga studiowania, choć tu studiowanie w całości poświęcone jest różnorakim rodzajom praktyki medytacji.

Tradycja „studiowania” jest kultywowana w Szedrach — instytucjach, które nauczają o buddyjskiej doktrynie oraz o tym, jak myśleć, jasno rozumować i rozprawiać. To również łączy się z praktyką i medytacją, lecz zazwyczaj „studiując” w ten sposób uczy się tekstów na pamięć, a potem medytuje nad ich treścią.

Zaletą tego podejścia jest to, że otrzymuje się rzetelne ugruntowanie w tradycji oraz podstawy do tego, by wiedzieć jak stosować terminologię, jak myśleć jasno, i jak rozpoznawać zmiany na poziomach rozprawy, a też dlaczego czasem mówi się o czymś w ten, a nie inny sposób.

Jednakże, jeśli takie studia nie łączą się z praktyką, to stają się one pamięciówką i suchą teorią. Tak też zdobywają złą renomę — w nieodpowiednich rękach stają się źródłem dumy, a potem pogonią za powodami do zyskania respektu i pozycji zamiast być motywacją do praktyki i pomocy innym.

W naszej sandze zachęcam ludzi do studiowana książek składających się na kurs „Discovering the Heart of Buddhism”, co jest zasadniczo bardziej w duchu „studiów” właściwych tradycji praktyki. Dzisiejszymi czasy nie uczę w tradycji „studiów”, chociaż istnieje rosnące zainteresowanie poprowadzeniem przeze mnie kursu z zakresu mojego doktoratu opublikowanego jako „Buddha Within”2. Gdybym zaczęła tego nauczać, to w sensie wspomagania praktyki, nawet jeśli chodzi tam o doktrynę i studia nad tekstem.

Gdy pojechałam do Oxfordu, by studiować do mojego doktoratu, Gendyn Rinpocze, wielki praktykujący, który nie był uczonym, powiedział mi, że mając „pogląd” ugruntowany instrukcjami moich lamów i własną praktyką, byłabym w stanie wszystko łatwo zrozumieć. Bez tego, jakkolwiek długo bym studiowała, nigdy nie byłabym w stanie zrozumieć kluczowej kwestii umożliwiającej zrozumienie wszystkich innych kwestii.

Khenpo Tsultrim Giamtso Rinpocze powiedział mi, że choć mam pogląd uformowany przez instrukcje, jakie otrzymałam oraz przez doświadczenie medytacyjne i z tego powodu nie ma potrzeby bym studiowała dla własnego pożytku — to powinnam studiować dla pożytku innych.

Powiedział, że to samo polecił mu jego nauczyciel. Rinpocze zaczął jako jogin, a dopiero gdy osiągnął realizację, rozpoczął studiowanie. Do dnia dzisiejszego używa on studiów nad tekstami jako swojej praktyki — czytając je, pozwalając by ich adhisztana3 płynęła przez niego, objaśniając je dla pożytku innych istot.

Robiąc to podkreśla, że adhisztana tkwi w samych słowach, gdyż płyną one od Przebudzonych nauczycieli. Tak więc samo słuchanie słów, uczenie się ich, recytowanie ich i refleksja nad nimi maja moc samą w sobie, niezależnie od tego czy jesteśmy już w stanie je prawdziwie zrozumieć czy też nie.

Zrozumienie przychodzi z naszego nastawienia oraz z naszych związków, jakie tworzymy w relacjach z nauczycielami i naukami — oto Mandala Przebudzenia. Stoi za tym przekonanie, że wraz z tekstami do praktyki pochodzącymi z tradycji praktyki, płynie adhisztana z linii przekazu, która pomaga usunąć mrok naszych wątpliwości i błędnych sposobów myślenia, które czynią nas duchowo nie-inteligentnymi. Ta duchowa inteligencja może być stopniowo oczyszczona i wyostrzona przez adhisztane oraz medytację i refleksję nad tym, czego się uczymy.

Właściwie to Khenpo Rinpocze zachęca nas do odbywania tego, co sam nazywa „odosobnieniami z tekstem”, podczas których studiujemy i uczymy się tekstu na odosobnieniu — powtarzając go w kółko — dwadzieścia lub więcej razy, tak aby cała moc adhisztany mogła przeniknąć nasze istnienie.

Rinpocze mówi, że z używania tekstu jako podstawy swojej praktyki płyną ogromne korzyści. Ponieważ słowa są interesujące, stanowią naturalny obiekt skupienia uwagi używany do rozwinięcia Samadhi4 lub medytacji shamata5, a jako że zawierają wgląd, to naturalnie prowadzą do uzyskania wglądu.

Od czasu do czasu dobrze jest się zatrzymać i zastanowić nad znaczeniem tego, co się czyta i starać się wciąż przywodzić znaczenie do słów, gdy się je czyta i recytuje. Następnie doświadczenie zacznie stopniowo wyłaniać się z procesu praktykowana w ten sposób: naturalne Samadhi, siamatha i wipaśjana6, a nawet Guru Joga w przypadku, gdy wykonując tę praktykę, myślisz, że autor tekstu jest obecny przed tobą udzielając ci adhisztany, a ty modlisz się do niego i czytasz.

Rinpocze sugeruje nawet, że jeśli w pewnym momencie mamy trudności ze zrozumieniem tekstu, wtedy można się modlić o udzielenie zrozumienia bezpośrednio do autora tekstu lub swojego guru lub Mandziuśriego lub jakiejkolwiek Przebudzonej Istoty, w której pokłada się najwięcej wiary. Tak „studia” stają się praktyką oddania.

Praktykując w ten sposób wreszcie przekraczamy słowa i docieramy do tego, na co słowa wskazują. Wtedy możemy zapomnieć o słowach — i jak to zasugerowałeś powyżej — ich znaczenie jest już tak głęboko częścią nas, że przeformułują się one na nowo, gdy myślimy i mówimy — nawet bez próby bezpośredniego przypominania ich sobie.

Znaczenie słów staje się częścią całości naszego sposobu istnienia. Innymi słowy, ucieleśniamy prawdę, na którą słowa wskazują, więc już nie musimy ich pamiętać. Słowa pochodzą od prawdy i wskazują nam na nią, a znajdując ją, prawda wyraża się przez nas — być może znów za pomocą słów.

  • 1. Usystematyzowany trening w buddyjskich studiach, refleksji i medytacji, nauczany przez Lamę Shenpen w formie kursu korespondencyjnego (www.ahs.org.uk).
  • 2. „The Buddha Within: Tathagatagarbha Doctrine According to the Shentong Interpretation of the Ratnagotravibhaga”, State University of New York 1991.
  • 3. ożywiająca moc, łaska, błogosławieństwo
  • 4. koncentracja, medytacyjne wchłonięcie
  • 5. medytacja wyciszenia
  • 6. medytacja wglądu