Dogen pouczył:
Praktykujący, jeśli najpierw tylko zharmonizujecie wasze umysły, łatwo będzie porzucić zarówno ciała jak i świat. Jeśli martwicie się o to, jak inni zareagują na wasze słowa i zachowanie, jeśli powstrzymujecie się od czynienia pewnych rzeczy, ponieważ inni uznają je za złe, lub jeśli czynicie dobro myśląc, że inni będą podziwiać was za to, jako buddystów, to wciąż czepiacie się warunkowego świata. Z drugiej strony, ci którzy rozmyślnie działają ze złą wolą, są naprawdę złymi ludźmi. Zatem zapomnij o złych zamiarach, zapomnij o własnym ciele, i działaj jedynie dla Buddyzmu. Zdawaj sobie sprawę z każdej rzeczy, gdy tylko ona się pojawi.
Ci, którzy dopiero co wkroczyli w Buddyzm, mogą czynić rozróżnienia i myśleć świeckimi kategoriami. Ich usiłowanie powstrzymania się od zła i praktykowanie dobra wraz z ich ciałami, stanowi porzucenie zarówno ciała jak i umysłu.
Dogen pouczył:
W czasach gdy zmarły opat Eisai mieszkał w Kenninji, jakiś biedny człowiek z okolicy przyszedł do niego i powiedział: „Mój dom jest tak biedny, że moja żona, ja i troje naszych dzieci nie mamy nic do jedzenia od kilku dni. Zlituj się i pomóż nam”.
Było to w czasach gdy klasztor był zupełnie bez pożywienia, odzieży i pieniędzy. Eisai łamał sobie głowę ale nie mógł wymyślić żadnego rozwiązania. Raptem przyszło mu do głowy, że właśnie w tym czasie budowano w świątyni posąg Yakushi1 i że znajdował się tam kawałek miedzi, który wyklepywano aby zrobić aureolę za posągiem. Eisai połamał go własnymi rękoma zgniótł w kulę i dał biednemu człowiekowi. „Wymień to na pożywienie i uratuj swoją rodzinę od głodu”, powiedział. Biedak odszedł uradowany.
Jego uczniowie byli krytyczni: „Dałeś człowiekowi świeckiemu aureolę buddyjskiego posągu. Czy nie jest zbrodnią robić osobisty użytek z tego co należy do Buddhy?”.
„Macie rację”, odpowiedział opat, „lecz pomyślcie o woli Buddhy. Odciął swoje ciało i członki dla wszystkich odczuwających istot. Na pewno poświęciłby całe swoje ciało aby uratować głodujących ludzi. Nawet gdybym za tę zbrodnię miał popaść w złe światy, wciąż będę ratował ludzi od głodu”. Dziś uczniowie dobrze zrobiliby zastanawiając się nad doskonałością postawy Eisai. Nie zapominajcie tego.
Przy innej okazji jego uczniowie zauważyli: „Budynki Kenninji znajdują się blisko rzeki. W przyszłości mogą ulec uszkodzeniu wskutek powodzi”.
Eisai powiedział: „Nie martwcie się o to co stanie się z naszą świątynią w latach które nadejdą. Ostatecznie, jedyne co pozostało po świątyni Jetawana2 to jej kamienne fundamenty. Co nie oznacza, że zasługi wynikające z założenia świątyni zostały utracone. W każdym bądź razie, zasługa praktykowania przez sześć miesięcy lub rok w czasie, w którym zakładano Kenninji jest na pewno ogromna”.
Myśląc o tym teraz jestem zdania, że założenie świątyni jest jedną z najważniejszych rzeczy, jakie człowiek może uczynić w swoim życiu. To całkiem naturalne chcieć aby przetrwała ona w przyszłości bez uszczerbku. Tym niemniej należy bezwzględnie pamiętać o szlachetności celu i głębi Eisai.
Pewnego wieczoru w czasie rozmowy Dogen powiedział:
W Chinach za panowania cesarza T'ai-tsung3 z dynastii T'ang, Wei Cheng4 zrobił cesarzowi uwagę: „Twoi poddani krytykują cię”.
Cesarz powiedział: „Jeśli jestem łaskawy i ściąga to na mnie krytykę nie potrzebuję się obawiać. Lecz jeśli nie jestem łaskawy a jestem sławiony powinienem się niepokoić”.
Jeśli nawet człowiek świecki miał taką postawę, o ileż bardziej powinien ją mieć mnich. Jeśli posiadasz współczucie i umysł, który poszukuje Drogi, nie potrzebujesz zwracać uwagi na krytykę głupców. Jeśli nie posiadasz takiego umysłu, a ludzie myślą, że masz go, jest to rzeczywiście powód do troski.
Przy innej okazji Dogen pouczył:
Pewnego razu cesarz Wen-ti5 z dynastii Sui radził: „Gromadźcie cnotę w tajemnicy i czekajcie na chwilę aż zbierze się w pełni”. To o czym mówił oznacza praktykować cnotę całkowicie, czekać aż nagromadzi się w pełni, a potem prowadzić ludzi ku prawości. Mnich, który nie może sprostać temu, musi być szczególnie ostrożny. Cnota praktykowana wewnętrznie przejawia się na zewnątrz. Tak więc jeśli będziesz podążać za Buddyzmem i Drogą Patriarchów nie oczekując publicznego uznania, ludzie w naturalny sposób będą szukać schronienia w buddyjskiej cnocie. Wielu uczniów popełnia błąd myśląc, że cnota ujawnia się jeśli ludzie okazują im szacunek i składają bogate dary. Inni, widząc to, także dochodzą do tego wniosku. Ten rodzaj postawy jest zaiste dziełem demonów i należy strzec się przed nimi ze szczególną uwagą. W naukach, mówi się o tym jako o działaniu demonów. Nie słyszałem jeszcze o żadnym wypadku, w Indiach, Chinach czy w Japonii, by człowiek stawał się prawy dzięki zbieraniu bogactw i szacunkowi głupców. W tych krajach od czasów starożytnych, prawdziwy wyznawca Buddhy był biedny, znosił fizyczne niewygody i niczego nie marnował. Jego działania uzasadnione było współczuciem i Drogą. Cnota nie wyraża się w obfitych skarbach i dumie z darów otrzymywanych od innych. Cnota objawia się w trzech etapach: pierwszy, człowiek staje się znany z praktykowania Drogi; następny, inni tak nastawieni przychodzą do niego; a w końcu, oni również studiują Drogę i postępują w zgodzie z nią. To jest zwane wyrażaniem cnoty.
W wieczornej mowie Dogen powiedział:
Uczniowie muszą porzucić ziemskie pożądania. Odrzucić je to praktykować według Buddyzmu. Większość ludzi przyjmuje postawę Hinajany: czyniąc rozróżnienia pomiędzy dobrem i złem, między prawością i zepsuciem, akceptują dobro a odrzucają zło. To jest pogląd Hinajany. Jednakże pierwszą rzeczą jaką musicie zrobić to porzucić świeckie poglądy i wejść na Drogę Buddhy. Wejść na Drogę Buddhy oznacza zaprzestać czynić rozróżnienia pomiędzy dobrem a złem i odrzucić umysł, który mówi, że to jest dobre, a to złe. Musicie zapomnieć o tym co jest dobre dla waszego własnego ciała lub o tym co odpowiada waszemu własnemu umysłowi i postępować według słów i czynów Buddhów i Patriarchów, bez względu na to czy wydają się wam dobre czy złe.
To co w swoim własnym umyśle uważacie za dobre lub to o czym ludzie tego świata myślą, że jest dobre, nie jest bynajmniej koniecznie dobre. Dlatego, zapomnijcie co mówią inni ludzie, porzućcie wasz własny umysł i po prostu postępujcie według nauk Buddyzmu. Nawet jeśli wiecie, że wasze ciało będzie cierpieć a wasz umysł będzie znosić katusze, i jesteście przekonani, że musicie całkowicie porzucić wasze ciało i umysł, musicie wciąż postępować zgodnie z tym co robili Buddhowie i Patriarchowie. Z drugiej strony, nawet jeśli chcecie zrobić coś o czym myślicie, że jest dobre i zgadza się z Buddyzmem, nie róbcie tego jeśli nie zgadza się to z zachowaniem Buddhów i Patriarchów. Oni są tymi, którzy w pełni rozumieją buddyjskie nauki.
Odrzućcie precz wyobrażenia, które macie w waszym umyśle i koncepcje doktryny przyswojone w przeszłości. Po prostu skierujcie wasz umysł na słowa i czyny mistrza Zen, którego widzicie teraz przed sobą, Jeśli to uczynicie wasza mądrość powiększy się i pojawi się oświecenie. Musicie myśleć w kategoriach znaczenia, które jest teraz przed wami i zrezygnować z jakiejkolwiek wiedzy uzyskanej z świętych pism, jakie studiowaliście przedtem, jak również z wszelkich zasad jakie należy porzucić. Celem studiowania nauk, od samego początku, jest porzucenie świata i osiągnięcie Drogi. Niektórych z was prawdopodobnie dziwi jak można tak łatwo pozbyć się zasług nabytych w ciągu wielu lat studiów lecz tego rodzaju umysł jest wciąż w niewoli złudnego świata narodzin i śmierci. Przemyślcie to sobie dobrze.
W wieczornej mowie Dogen powiedział:
Biografię Eisai, zmarłego opata Kenninji napisał Akikane Chunagon6, który został buddyjskim mnichem. Początkowo odmawiał przyjęcia tego zadania mówiąc:
Ta biografia powinna być napisana przez wyznawcę Konfucjusza; wyznawca Konfucjusza zapomina o swoim ciele i od dzieciństwa aż po wiek dojrzały, koncentruje się na nauce. W tym co pisze nie ma błędów. Zazwyczaj, ludzie koncentrują się na własnej pracy i działalności społecznej, a studiami zajmują się jedynie ubocznie. Mogą oni być utalentowanymi pisarzami lecz popełniają błędy w tym co piszą.
Wydaje się, że w dawnych czasach, nawet ludzie, którzy studiowali niebuddyjskie teksty, uczyli się zapominać o ciele.
Zmarły opat Koin7 powiedział:
Umysł który szuka Drogi to taki, który studiuje, przyjmuje i podtrzymuje naukę o trzech tysiącach światów w jednej chwili myśli8. Zawiązanie deszczowego kaptura wokół swojej szyi i błądzenie tu i tam w ułudzie to zachowanie się kogoś zwiedzionego przez tengu9.
Pewnego wieczoru w czasie rozmowy Dogen powiedział:
Zmarły opat Eisai zwykł zawsze mówić do nas: „Nie myślcie, że jestem tym, który daje wam ubranie i pożywienie, którego używacie. Wszystko to zostało ofiarowane przez wielu dewów. Ja tylko przyjmuję to i przekazuję wam. Każda osoba otrzymuje w czasie swojego życia wyznaczoną część. Nie uganiajcie się w poszukiwaniu większej ilości i nie czujcie się zobowiązani za to wobec mnie”. Myślę, że są to najwspanialsze ze słów.
W zgromadzeniu w T'ien-t'ung, którego mistrzem był Hung-chih10 gromadzono zapasy aby zapewnić byt tysiącu osób dziennie. Około siedmiuset spośród nich praktykowało medytację, a trzystu pracowało w obrębie świątyni. Z powodu wielkiego rozgłosu Hung-chih, jako nauczyciela, mnisi zbierali się zewsząd, aż było ich tam tysiąc praktykujących i około pięciuset lub sześciuset zaangażowanych przy pracy w świątyni. W końcu jeden z mnichów zajmujący się administracją zwrócił się do Hung-chih: „Mamy zapasy tylko dla tysiąca ludzi, lecz zebrało się tutaj tak wielu, że nie mamy wystarczającego zaopatrzenia. Odeślij, proszę, tych zbywających ludzi”.
Hung-chih odpowiedział: „Każdy ma usta do nakarmienia. To nie twoje zmartwienie więc nie narzekaj”.
Kiedy myśli się o tym, każdy ma w swoim życiu przeznaczoną część pożywienia i ubrania. Nie pochodzi ona z myślenia o niej; nikt też jej nie traci dlatego, że nie szuka jej. Ludzie świeccy pozostawiają te sprawy losowi, gdy sami zajmują się wiernością i rozwijają swoją synowską nabożność. O ileż mniej zatem powinni ziemskimi troskami kierować się mnisi! Siakjamuni pozostawił resztę swojego życia11 potomności, i wielu dewów składa pożywienie i ubranie w ofierze. Każdy człowiek otrzymuje przeznaczoną mu w jego życiu część. Nie potrzebuje o niej myśleć, nie potrzebuje jej szukać; przeznaczona część jest tam. Nawet jeśli gonisz tu i tam w poszukiwaniu bogactw, co się stanie gdy nagle nadejdzie śmierć? Uczniowie powinni oczyścić swoje umysły z tych nieistotnych spraw i skoncentrować się na studiowaniu Drogi.
Pewnego razu ktoś powiedział: „Aby Buddyzm mógł rozkwitnąć w tych czasach, trzeba żyć w spokojnym miejscu, gdzie nie ma potrzeby troszczenia się o pożywienie i ubranie. Jeśli ktoś praktykuje Buddyzm mając te potrzeby zabezpieczone, korzyści będą duże”. To nie uderza mnie jako prawdziwe. Jeśli grupa ludzi, którzy są przywiązani do formy i do jaźni zbierze się razem aby studiować, nie znajdzie się wśród nich ani jeden, którego umysł poruszy się aby kroczyć Drogą. Nawet gdyby zgromadziło się razem dziesięć milionów ludzi, tak długo dopóki gonią za korzyściami i zyskiem nie będzie tam ani jednego, który szukałby Drogi. Jedyne co mogą uczynić to nagromadzić karmę prowadzącą do złych światów i nie będą mieć skłonności do Buddyzmu.
Lecz jeśli ktoś przychodzi do was i chce studiować, już usłyszy że mnisi żyją w skrajnym ubóstwie, utrzymując się z żebrania, zadowalają się owocami i ziarnem, i praktykują z wysiłkiem nawet gdy są głodni, to taki człowiek jest prawdziwym poszukiwaczem Drogi a wówczas Buddyzm będzie rozwijać się pomyślnie. Nie mieć w ogóle nikogo praktykującego wśród trudności i nieskazitelnego ubóstwa i mieć wielu ludzi zebranych wśród obfitości pożywienia i ubrania, lecz bez prawdziwego Buddyzmu, to samo co mieć sześć sztuk jednej rzeczy i pół tuzina innej.
Przy innej okazji Dogen powiedział:
W dzisiejszych czasach wielu ludzi sądzi, że robienie posągów i budowanie pagód spowoduje rozkwit Buddyzmu. To również nie jest tak. Nikt nie osiągnął Drogi przez wznoszenie wzniosłych budowli z błyszczącymi klejnotami i złotymi ozdobami. Jest to jedynie dobry czyn, który daje błogosławieństwa wnosząc świeckie skarby do buddyjskiego świata. Chociaż małe przyczyny mogą mieć olbrzymie skutki, Buddyzm nie rozkwita gdy mnisi angażują się w taką działalność. Jeśli nauczysz się jednego zdania z nauk Buddhy lub będziesz praktykował zazen choćby przez chwilę w chacie pod strzechą lub chociażby pod drzewem, Buddyzm będzie naprawdę rozkwitać.
Próbuję teraz zbudować klasztor12 i proszę ludzi o pomoc. Chociaż wymaga to dużo wysiłku z mojej strony, nie wierzę, by koniecznie ożywiło to Buddyzm. Po prostu dziś nie ma nikogo kto chce studiować Buddyzm a ja mam dużo czasu do rozporządzenia. Ponieważ obecnie nie ma dla uczniów miejsca do nauki, chcę im zabezpieczyć miejsce do praktykowania zazen, gdyby pojawili się jacyś pogrążeni w ułudzie wyznawcy, którzy mogliby chcieć ustanowić swój związek z Buddyzmem. Jeśli moje plany nie zrealizują się nie będę tego żałował. Jeśli mogę postawić choć jeden filar, nie będę troszczył się o to, czy ludzie zobaczą go później i pomyślą, że miałem plan lecz nie byłem zdolny go przeprowadzić.
Pewnego razu ktoś poradził Dogenowi, aby udał się do Wschodniej Japonii jeśli chce ujrzeć rozkwit Buddyzmu.
Dogen powiedział: „Nie zgadzam się. Jeśli ktoś chce naprawdę studiować Buddyzm, to przyjdzie tutaj nawet gdyby miał przekroczyć góry, rzeki i morza. Jeśli zawiozę moje nauki ludziom, którzy nie mają pragnienia studiować, to nie wiem czy będą mnie słuchać. Czyż nie wprowadzałbym ludzi w błąd przez wzgląd na własne utrzymanie lub z powodu tego, że chcę materialnego dobra? To by mnie tylko zniszczyło. Nie widzę sensu w tym aby tam iść”.
Przy innej okazji Dogen pouczył:
Studiujący Drogę nie powinni czytać ani pism innych buddyjskich nauk ani też tekstów niebuddyjskich. Jeśli jednak czytasz, badaj pisma Zen. Inne prace powinny być odłożone na pewien czas.
W dzisiejszych dniach mnisi Zen są rozmiłowani w literaturze, traktując ją jako pomoc w pisaniu wierszy i rozpraw. Jest to błąd. Nawet jeśli nie potrafisz ułożyć wiersza, po prostu pisz to co jest w twoim sercu. Ozdobniki gramatyczne nie mają znaczenia jeśli wyrażasz w tej chwili nauki Buddhy. Ci, którzy odczuwają brak umysłu poszukującego Drogi mogą użalać się, że czyjeś pisma są złe. Ponadto bez względu na to jak elegancka mogłaby być ich proza czy też jak znakomita ich poezja, oni jedynie bawią się słowami i nie mogą osiągnąć prawdy. Kochałem literaturę gdy byłem młody i nawet teraz przypominam sobie piękne frazy z niebuddyjskich tekstów. Kusiło mnie aby zainteresować się takimi książkami, jak „Wen-hsūan”, lecz doszedłem do odczucia, że byłaby to strata czasu, i jestem skłonny myśleć, że takie czytanie powinno być odrzucone zupełnie.
Pewnego dnia Dogen pouczył:
Gdy w klasztorze Zen w Chinach czytałem powiedzenia dawnych mistrzów Zen, mnich z Seczuanu zapytał mnie:
— Jaki jest pożytek z czytania tych powiedzeń Zen?
Odpowiedziałem:
— Zrozumienie czynów dawnych mistrzów.
Mnich powiedział:
— Jaki jest z tego pożytek?
Odpowiedziałem:
— Chcę umieć prowadzić ludzi, gdy wrócę do Japonii.
Mnich powiedział:
— Jaki jest z tego pożytek?
— Wyświadczenie dobrodziejstwa wszystkim istotom —- powiedziałem.
Więc mnich zapytał:
— Ale jaki jest pożytek na dłużej?
Myślałem o tym później. Czytanie powiedzeń Zen i koanów i rozumienie czynów mistrzów Zen dawnych czasów, by wygłaszać je ludziom żyjącym w ułudzie, wszystko to jest w ostateczności bezużyteczne, zarówno dla własnej praktyki jak i do prowadzenia innych. Jeśli wyjaśnisz sobie żywotną zasadę w skoncentrowanym zazen, będziesz posiadać nieograniczone sposoby by prowadzić innych, nawet choćbyś nie znał ani jednego słowa. To dlatego mnich mówił o „pożytku na dłużej”. Przyjmując że jego zasada była prawdziwa, przestałem później czytać powiedzenia Zen i inne pisma. W ten sposób mogłem osiągnąć przebudzenie ku Żywotnej Zasadzie.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
Nie zasługujecie na szacunek innych o ile nie posiadacie prawdziwej cnoty wewnątrz was samych. Ponieważ ludzie w Japonii darzą szacunkiem innych za ich wygląd zewnętrzny, nie znając ich prawdziwych wewnętrznych zalet, uczniowie nie posiadający umysłu poszukującego Drogi schodzą na złe drogi i stają się uczniami demonów. Łatwo jest być darzonym szacunkiem przez innych. Trzeba jedynie sprawiać wrażenie poprzez dostosowania zewnętrznego wyglądu, że porzuciło się ciało i że jest się oddzielonym od świata. Prawdziwy poszukiwacz Drogi harmonizuje swój umysł a jednak żyje pokornie jak każdy inny zwykły człowiek na świecie.
Dlatego pewien starożytny mędrzec powiedział: „Wewnątrz stawaj się pusty, a na zewnątrz postępuj zgodnie ze światem”. To oznacza, że musisz pozbyć się wewnętrznych przywiązań a jednak dostosować się do zwyczajów tego świata. Jeśli całkowicie zapomnisz o ciele i umyśle, wstąpisz w Buddyzm i będziesz praktykował zgodnie z naukami buddyjskimi, wówczas staniesz się dobrym wewnątrz i na zewnątrz, zarówno teraz jak i w przyszłości.
Chociaż Buddyzm uczy, że należy porzucić ciało i świat, tym niemniej jest rzeczą złą odrzucać rzeczy, które nie powinny być odrzucane. W tym kraju, wśród tych którzy próbują podawać się za buddystów i poszukiwaczy Drogi są tacy, którzy mówią, że od kiedy porzucili swoje ciała, nieistotne jest to co inni myślą; i zachowują się w grubiański sposób. Albo też mówiąc, że nie są już dłużej przywiązani do świata spacerują sobie niedbale po deszczu i przemakają do nitki. Te czyny nie służą żadnemu celowi ani wewnątrz ani na zewnątrz, zwykli ludzie jednak odnoszą wrażenia, że człowiek tego rodzaju powinien być szanowany, ponieważ wydaje się być oderwany od świata. Z drugiej strony mnich, który przestrzega buddyjskich zasad, zna wskazania i kroczy buddyjską Drogą, w tym że praktykuje dla siebie i prowadzi innych, może być ignorowany przez ludzi, którzy czują, że goni za sławą i zyskiem. Dla mnie mnich drugiego rodzaju postępuje w myśl buddyjskich nauk i ma większą szansę rozwinięcia zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych cnót.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
Uczniowie, bycie znanym w świecie jako człowiek wiedzy jest rzeczą bezużyteczną. Jeśli istnieje chociażby jeden człowiek, który szczerze chce uczyć się Buddyzmu, nie wolno wam ukrywać przed nim którejkolwiek z nauk Buddhów i Patriarchów, jakie posiadacie. Nawet jeśli przychodzi z zamiarem zabicia cię, to gdyby zapytał szczerze o Prawdziwą Drogę, zapomnij urazy i ucz go. Roszczenie pretensji do znajomości ezoterycznych i egzoterycznych nauk, sprawianie wrażenia biegłego w buddyjskich i niebuddyjskich pracach jest rzeczą zupełnie bezużyteczną. Jeśli ktoś przychodzi i pyta o nie, nie ma w tym absolutnie nic złego jeśli powiecie, że nie wiecie. Studiowanie pism buddyjskich i innych nauk w celu poszerzenia wiedzy, dlatego, że inni sądzą, że źle jest nie wiedzieć pewnych rzeczy, czy też dlatego, że sami czujecie się głupi to straszliwy błąd. Niektórzy nawet idą tak daleko, że studiują świeckie sprawy, aby sprawiać wrażenie że posiadają umiłowanie uczenia się. Do studiowania Drogi rzeczy te nie są w jakikolwiek sposób użyteczne. Jednakże wiedzieć a udawać że się nie wie jest rzeczą nienaturalną i robi złe wrażenie. Najlepiej nie wiedzieć od początku.
Gdy byłem młody, znajdowałem przyjemność w studiowaniu zwykłych książek. Potem pojechałem do Chin i aż do czasu mojego powrotu do Japonii czytałem zarówno buddyjskie jak i świeckie prace, a nawet stałem się biegły w rodzimym dialekcie. Z powodu różnych obowiązków i związków ze świeckim światem, osiągnąłem wiedzę o wielu sprawach. Teraz gdy spoglądam na to wstecz, widzę, że wszystko to było przeszkodą w mojej praktyce, chociaż musiałem uczyć się wielu rzeczy, które ludzie świeccy uznają za trudne. Czytając święte pisma można stopniowo zrozumieć buddyjską prawdę tak jak jest wskazana w tekście. Jednak, błędem jest najpierw patrzeć na zdania, zajmować się ustawianiem fraz i ich rymami, wartościować je jako dobre lub złe, a potem próbować uchwycić prawdę. Zamiast tego lepiej zlekceważyć literackie rozważania i uchwycić prawdę tekstu od samego początku. Jeśli pisząc popularne kazania i inne prace, usiłujecie ułożyć poprawne zdania i uniknąć niezręczności w rymach, błądzicie z powodu waszej wiedzy. Powinniście rzetelnie pisać prawdę, tak jak pojawia się w umyśle nie oglądając się na słownictwo i styl. Nawet jeśli zdania mogą się wam potem wydać kulawe, jeśli jest tam prawda to wspieracie Buddyzm. Odnosi się to również do innych studiów.
Jest pewna opowieść o zmarłym Ku Amidabutsu z Góry Koya13. Początkowo był on słynnym uczonym egzoterycznego i ezoterycznego Buddyzmu. Po wyrzeczeniu się świata, zwrócił się ku zgłębianiu Nembutsu14. Gdy później pewien kapłan Shingon przyszedł zapytać go o nauki ezoterycznego Buddyzmu, odpowiedział: „Zapomniałem wszystko. Nie pamiętam ani jednego słowa”.
Jest to dobry przykład umysłu, który poszukuje Drogi. Z taką przeszłością na pewno musiał coś pamiętać. Ale to co powiedział jest bardzo trafne, ponieważ od dnia gdy przyjął nauki Nembutsu taka postawa była właściwa. Dziś, uczniowie Zen muszą mieć taką samą postawę. Jeśli nawet mogą znać pisma innych nauk, muszą zapomnieć je wszystkie; nie tylko to, lecz nie wolno im również nawet przez chwilę zastanawiać się nad uczeniem się ich teraz. Prawdziwie praktykujący mnich Zen nie powinien nawet czytać zapisków dawnych mistrzów i innych pism. Odnosi się to również i do innych prac.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
Obecnie w tym kraju wielu uczniów martwi się o dobro i zło, prawość i nieprawość swej własnej mowy i czynów, i są ciekawi jak inni zareagują na to co widzą i słyszą. Troszczą się o to czy coś co robili pociągnie za sobą krytykę czy też przyniesie pochwałę teraz lub w przyszłości. To jest bardzo złe. To co świat uważa za dobro niekoniecznie jest dobre. Nie ma znaczenia co inni ludzie myślą; niech nazwą was szaleńcami. Jeśli spędzisz życie z umysłem w harmonii z Buddyzmem i nie robisz niczego co wykraczało by przeciwko niemu, poglądy innych ludzi nie mają najmniejszego znaczenia.
Uwolnienie się od świata oznacza, że czyjś umysł nie troszczy się o opinie świata. Studiujcie tylko i praktykujcie czyny Buddhów i Patriarchów oraz współczucie Bodhisattwów, zastanawiajcie się nad sobą, jak gdyby niebiańskie bóstwa oświetlały wasze błędy, i działajcie w zgodzie z buddyjskimi zasadami; wówczas nic was nie zmartwi.
Z drugiej strony jest błędem ignorować to co inni uważają za złe i samowolnie popełniać złe czyny całkowicie lekceważąc krytykę ze strony innych. Nie troszcząc się o to co myślą inni, działaj jedynie w zgodzie z Buddyzmem. W Buddyzmie samowolne czyny i bezwstydne prowadzenie się jest zakazane.
Przy innej okazji Dogen powiedział:
Nawet sądząc podług norm zwykłego społeczeństwa, brak przyzwoitości taki jak niestosowne przebieranie się, nawet gdy jesteście tam gdzie ludzi nie mogą was widzieć, lub jesteście w ciemnym pokoju; czy też nieprzyzwoite siedzenie lub leżenie w taki sposób, że części które powinny być zakryte są odkryte — jest obrazą niebios i duchów. Ukrywajcie to co powinno być ukryte i wstydźcie się tego co jest haniebne, tak jak gdybyście stale przebywali w obecności innych. To odzwierciedla zmysł wskazań.
Doświadczonym w Drodze nie wolno czynić rozróżnień czy są wewnątrz pokoju czy na zewnątrz niego, lub czy jest jasno czy też ciemno, i popełniać złe czyny tylko dlatego, że są poza zasięgiem wzroku ludzi, którzy znają buddyjskie nakazy.
Pewnego dnia uczeń zapytał:
— Spędziłem miesiące i lata na poważnym studiowaniu, lecz jeszcze nie osiągnąłem oświecenia. Wielu spośród dawnych mistrzów powiadało, że Droga nie zależy od inteligencji ani zdolności, i że nie są potrzebne ani wiedza ani talent. Tak jak to rozumiem, nawet jeśli posiadam mniejsze zdolności, nie powinienem źle o sobie myśleć. Czy istnieją jakieś stare powiedzenia lub słowa przestrogi, o których powinienem wiedzieć?
Dogen odpowiedział:
— Tak, istnieją. Prawdziwe studiowanie nie polega na wiedzy i talencie, czy sprycie i błyskotliwości. Lecz jest błędem zachęcać ludzi aby byli jak ślepcy, głuchoniemi czy imbecyle. Ponieważ studiowanie Drogi nie wymaga szerokiej wiedzy ani błyskotliwej inteligencji nawet ci, którzy posiadają mniejsze zdolności mogą w tym uczestniczyć. Prawdziwe studiowanie Drogi jest rzeczą łatwą.
Lecz nawet w klasztorach Chin, tylko jeden lub dwóch na kilkuset, lub nawet na tysiąc uczniów faktycznie osiągnęło prawdziwe oświecenie pod kierownictwem wielkiego mistrza Zen. Dlatego też potrzebne są dawne powiedzenia i słowa przestrogi. Tak jak to widzę teraz, jest to sprawa osiągnięcia pragnienia praktykowania. Osoba, która pozwala powstać prawdziwemu pragnieniu i wkłada najwyższy wysiłek w studia pod kierunkiem nauczyciela z pewnością osiągnie oświecenie. Nieodzownie, wysiłkowi temu należy poświęcić całą uwagę i wejść w praktykę z całą należytą prędkością. Bardziej konkretnie należy pamiętać o następujących sprawach:
Po pierwsze, musi być gorące i szczere pragnienie poszukiwania Drogi. Dla przykładu, ktoś kto chce ukraść drogocenny kamień, zaatakować potężnego wroga lub zawrzeć znajomość z piękną kobietą musi w każdej chwili pilnie baczyć na okazję, dostosowując się do zmieniających się wydarzeń i okoliczności. Wszystko co jest poszukiwane z takim zapałem z pewnością zostanie osiągnięte. Jeśli pragnienie poszukiwania Drogi stanie się tak przemożne, to czy koncentrujecie się na praktyce samego zazen, badacie koan dawnego mistrza, widujecie się z nauczycielem Zen, czy też praktykujecie ze szczerym oddaniem, osiągniecie powodzenie niezależnie od tego jak wysoko będziecie musieli wystrzelić w górę czy jak głęboko będziecie musieli zapuścić sondę w dół. Bez obudzenia tego szczerego pragnienia Drogi Buddhy jakże można osiągnąć powodzenie w tym najwyższym zadaniu przecięcia bezustannie obracającego się koła narodzin i śmierci? Ci, którzy posiadają to dążenie, nawet jeśli mają małą wiedzę lub mniejsze zdolności, nawet jeśli są głupi lub źli, niezawodnie osiągną oświecenie.
Dalej, aby obudzić taki umysł, należy być głęboko świadomym nietrwałości świata. Takiego uprzytomnienia nie osiąga się jakąś tymczasową metodą kontemplacji. Nie jest to stwarzanie czegoś z niczego i następnie rozmyślanie o tym. Nietrwałość jest faktem przed naszymi oczami. Nie czekaj na nauki innych, słowa świętych pism i zasady oświecenia. Rodzimy się rano i umieramy wieczorem; człowiek którego widzieliśmy wczoraj dziś nie jest już z nami. To są fakty, które widzimy naszymi własnymi oczyma i które słyszymy naszymi własnymi uszami. Widzicie i słyszycie nietrwałość poprzez innych ludzi, lecz spróbujcie zmierzyć ją swym własnym ciałem. Nawet gdybyście mieli dożyć siedemdziesiątki lub osiemdziesiątki, umrzecie zgodnie z nieuchronnością śmierci. Jakże kiedykolwiek rozstrzygniecie troski, radości, zażyłości i konflikty które zajmują was w tym życiu? Z wiarą w Buddyzm poszukujcie prawdziwego szczęścia Nirwany. Jakże mogą ustać w studiowaniu ci, którzy są starzy lub przekroczyli połowę drogi w życiu, gdy nie ma sposobu aby przepowiedzieć jak wiele lat im pozostało?
Nawet to jest zbyt prostym postawieniem sprawy. Myśl o tym co może zdarzyć się dziś, w tej właśnie chwili, zarówno w zwykłym jak i w buddyjskim świecie. Być może dziś wieczorem, być może jutro, zachorujesz poważnie; zastaniesz swoje ciało dręczone bólem nie do wytrzymania; może umrzesz nagle, przeklęty przez jakieś nieznane demony; spotkasz zły los z ręki rozbójników; lub zostaniesz zabity przez kogoś szukającego zemsty. Życie jest zaiste rzeczą niepewną. W tym pełnym nienawiści świecie, gdzie śmierć może nadejść w każdej chwili, niedorzecznością jest planować swe życie, knuć złośliwe intrygi przeciw innym, i spędzać czas na bezowocnych gonitwach.
Ponieważ nietrwałość jest faktem życia Buddha mówił o niej dla dobra wszystkich istot i Patriarchowie głosili jedynie to. Nawet teraz w salach wykładowych i swoich pouczeniach mistrzowie Zen kładą nacisk na szybkość przemijania i na istotę sprawy narodzin i śmierci. Powtarzam, nie zapominajcie o tej prawdzie. Myślcie tylko o tej jednaj chwili i nie marnujcie czasu zwracając swe umysły ku studiowaniu Drogi. Potem jest łatwo. Nie ma to nic wspólnego z jakością waszej natury, lub z tępotą, bystrością waszych zdolności.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
Wielu ludzi nie ucieka od tego świata bowiem, chociaż z pozoru wysoko cenią ciało, w istocie nie poświęcają mu stosownej uwagi. Ich myślenie nie jest wystarczająco głębokie, ponieważ nie spotkali jeszcze dobrego nauczyciela. Gdy rozważyć to w kategoriach zysku nastawiają się oni na osiąganie błogosławieństw bezgranicznej radości i mogą poszukiwać darów od smoków i dewów. Gdy spojrzeć na to w kategoriach rozgłosu mają oni sposobność zdobycia szacunku przyszłych mędrców sięgając po sławę Buddhów, Patriarchów i starożytnych ludzi cnoty.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
Według Konfucjusza powinno się: „Rano usłyszeć Drogę, wieczorem umrzeć zadowolonym”. Dziś uczniowie powinni naśladować tą postawę. W ciągu długich eonów niezliczoną ilość razy podlegamy procesowi narodzin i śmierci, jednakże rzadko mamy szansę otrzymania ludzkiego ciała i zetknięcia się z Buddyzmem. Jeśli nie uratujemy się teraz, w jakimż świecie możemy spodziewać się to uczynić? Niemożliwością jest zatrzymanie tego ciała, bez względu na to jak wysoko je cenimy. Ponieważ w końcu wszyscy musimy umrzeć, to jeśli poświęcimy nasze ciała Buddyzmowi na jeden dzień lub chociażby na chwilę to tym samym położymy podwaliny dla wiecznego pokoju. Spędzanie dni i miesięcy na próżno, myślenie o sprawach które mogą mieć miejsce, planowanie jutrzejszych zarobków i wahanie się w porzucaniu tego co powinno być porzucone i praktykowaniu tego co powinno być praktykowane jest godne ubolewania. Na początek wzniećcie determinację usłyszenia Drogi i postępujcie zgodnie z umysłem Buddhy choćby przez ten jeden dzień, nawet choćbyście mieli umrzeć. A jeśli jutro umrzecie z głodu lub zamarzniecie na śmierć z powodu braku środków do życia? Jeżeli tak postąpicie, nie popełnicie błędu w praktykowaniu i osiąganiu Drogi.
Ci, którzy nie potrafią obudzić tej determinacji, chociaż sprawiają wrażenie że uciekli od świata aby praktykować Drogę, troszczą się o swe ubrania latem i zimą i o to jakie środki do życia będą mieć jutro lub w następnym roku. Ci, którzy podchodzą do Buddyzmu w taki sposób, nie będą zdolni zrozumieć go, nawet jeśli będą studiować przez bezkresne kalpy. Rzeczywiście istnieją ludzie tacy jak ci, lecz oni z pewnością nie reprezentują tych nauk Buddhy i Patriarchów, które znam.
Pewnego wieczoru Dogen powiedział w rozmowie:
Uczniowie muszą rozpatrzyć na wskroś fakt, że w końcu umrą. Chociaż możecie nie myśleć o śmierci wprost to jednak musicie upewnić się by nie tracić czasu. Zamiast spędzać czas bezowocnie, wykorzystuj go dla wartościowej działalności. Jeśli chcecie wiedzieć co jest najważniejszą ze wszystkich spraw, to jest nią znać w jaki sposób prowadzili się Buddhowie i Patriarchowie. Wszystko inne jest bezużyteczne.
Pewnego razu Ejo zapytał:
— Jeśli mnich Zen odmawia wyrzucenia starej pocerowanej szaty, wygląda to jak gdyby pożądał jej. Jeśli wyrzuci starą i nabędzie nową, wydaje się być przywiązanym do nowej. Oba punkty widzenia są błędne. Jaką powinno się przyjąć postawę?
Dogen odpowiedział:
— Jeśli potrafisz uwolnić się i od chciwości i przywiązania, nic nie będzie błędne. Czy nie byłoby lepiej jednak pocerować podartą szatę i używać jej przez długi czas niż pragnąć nowej?
Nawiązując do wieczornej rozmowy Ejo zapytał:
— Czy musimy wypełnić nasze zobowiązania wobec rodziców?
Dogen pouczył:
— Uczucia synowskie są najważniejsze, lecz istnieje różnica pomiędzy ludźmi świeckimi a mnichami. Ludzie świeccy opierając się na takich pracach jak „Księga synowskich uczuć” troszczą się o swoich rodziców za ich życia a po ich śmierci odprawiają za nich nabożeństwa. Z drugiej strony, mnisi zerwali więzy ze światem i żyją w świecie religii. Zatem ich zobowiązania nie ograniczają się jedynie do rodziców, jednakże odczuwając te zobowiązania wobec wszystkich istot, wypełniają oni świat dobrymi czynami. Gdyby ograniczyli oni swoje obowiązki tylko do rodziców, zwróciliby się przeciw religijnej drodze. Prawdziwe synowskie uczucia polegają na postępowaniu zgodnie z nauką Buddhy w codziennej praktyce i w każdej chwili studiów pod kierunkiem mistrza Zen. Odprawianie nabożeństw z okazji rocznicy śmierci rodzica i czynienie dobra przez czterdzieści dziewięć dni należy do działań świeckiego świata. Mnisi Zen muszą rozumieć głębokie zobowiązania, jakie ponoszą wobec rodziców w powyższym znaczeniu. Muszą również w ten sam sposób znać wszystkie inne swoje zobowiązania. Czyż wybieranie tylko jednego dnia na czynienie dobra15 i odprawiania nabożeństw dla jednej tylko osoby rzeczywiście oddaje ducha Buddyzmu? Czyż fragment „Sutry wskazań” traktujący o dniu, w którym rodzice i bracia umrą, przeznaczony jest głównie dla ludzi świeckich? W klasztorach Chin, mnisi odprawiali ceremonię związaną z rocznicą śmierci mistrza Zen, lecz nie wydaje się by robili to z okazji dnia śmierci swych rodziców.
Pewnego dnia Dogen pouczył:
Jeśli mówisz o czyjejś zdolności lub głupocie, wskazuje to, że dopiero musisz obudzić determinację studiowania Buddyzmu. Gdy zwykły człowiek spada z konia, wiele spraw przebiega przez jego umysł jeszcze zanim uderzy o ziemię. W ten sam sposób, gdy pojawi się jakieś wielkie zagrożenie życia i zdrowia, każdy poświęca wszystkie swoje myśli i wiedzę w wysiłku ucieczki od szkody. W takich chwilach, nikt, mądry czy głupi, nie myśli inaczej niż inni. Dlatego jeśli potrafisz przynaglić się i obudzić swą determinację myślą, że mógłbyś umrzeć dziś w nocy lub jutro, lub że w każdej chwili możesz spotkać straszliwe nieszczęście, możesz spodziewać się osiągnięcia oświecenia. Tępy człowiek, jeśli gorąco wzbudzi w sobie determinację, osiągnie oświecenie szybciej niż ktoś kto jest tylko inteligentny i elokwentny. W czasie kiedy żył Buddha, Ksudrapanthaka16 miał trudności z przeczytaniem nawet jednej linijki wiersza, ponieważ jednak szukał Drogi zdecydowanie, osiągnął oświecenie w czasie jednego okresu odosobnienia. Jesteś żywy jedynie teraz. Każdy może osiągnąć oświecenie, jeśli studiuje Buddyzm poważnie, ślubując, że musi przebudzić się zanim śmierć przetnie jego ulotne życie.
Pewnego wieczoru w rozmowie Dogen powiedział:
W pewnym klasztorze Zen w Chinach, mnisi mieli zwyczaj przebierania pszenicy i ryżu, oddzielania dobrych ziaren od złych i przygotowywania pożywienia tylko z dobrych.
Mistrz Zen przestrzegał przed taką praktyką w wierszu: „Nawet jeśli moja głowa miałaby pęknąć na siedem części, nie przebierałbym ryżu”. Oznaczało to, że mnisi nie powinni troszczyć się o to co mają do jedzenia. Bierzcie po prostu to co jest. Jeśli jest dobre, cieszcie się tym; jeśli jest złe, jedzcie to bez odrazy. Po prostu praktykujcie, jedząc wystarczająco dużo aby uniknąć głodu i podtrzymujcie wasze życie pożywieniem dostarczonym przez wiernych ofiarodawców jak i nieskażonym pożywieniem przechowywanym w klasztorze. Oznacza to, że nie wolno wam wydawać sądu o jedzeniu na podstawie tego jak smakuje. Wy, uczniowie studiujący teraz pod moim kierunkiem, powinniście zachować to w pamięci.
Pewnego razu ktoś zapytał:
— Przypuśćmy, że uczeń, słysząc z nauk, że on sam jest Dharmą Buddhy i że nie trzeba szukać tego na zewnątrz, nabrałby wielkiej wiary w te słowa, zaniechałby praktyki, nauki pod kierunkiem nauczyciela, którą zajmował się dotąd, i spędzałby życie czyniąc zarówno dobro i zło w zgodzie z jego własnymi skłonnościami. Co myślałbyś o tym?
Dogen pouczył:
— Słowa wyrażające ten pogląd nie pasują do swych znaczeń. Nie szukać Dharmy Buddhy na zewnątrz a następnie porzucić praktykę i naukę oznacza szukanie przez sam akt porzucenia. To nie jest prawdą w stosunku do faktu, że praktyka i nauka są obie nieodłącznie Dharmą Buddhy. Jeśli nie szukając niczego oderwiesz się od ziemskich spraw i złych czynów, nawet jeśliby cię one pociągały; jeżeli, choć nie masz ochoty praktykować i studiować, robisz to jednak dalej; jeśli praktykujesz szczerze z takim nastawieniem i jeszcze zdobywasz dobre nagrody — zatem już sam fakt, że praktykowałeś nie szukając niczego dla siebie, jest w zgodzie z zasadą 'nie szukania Dharmy Buddhy na zewnątrz'.
Gdy Nan-yūeh17 zrobił uwagę by nie polerować kawałka dachówki na kształt lustra, przestrzegał on swojego ucznia Ma-tsu18 przed dążeniem do stania się Buddhą poprzez praktykę zazen. Nie próbował on zakazać samego zazen. Zazen jest praktyką Buddhy. Zazen jest najwyższą praktyką. To jest zaprawdę Prawdziwa Jaźń. Dharmy Buddhy nie należy szukać poza tym.
Pewnego dnia na pytanie ucznia Dogen dał następującą odpowiedź:
W dzisiejszych czasach wielu mnichów twierdzi, że muszą oni podążać za tym co dzieje się w świecie. Ja w to nie wierzę. Nawet wśród ludzi świeckich ludzie mądrzy wiedzą, że jeśli podąża się za zwyczajami świata jest się przez nie kalanym. Dla przykładu, Ch'u Yūan19 powiedział: „Wszyscy na świecie są pijani. Tylko ja jestem trzeźwy!”. Odmawiał on podążania za zwyczajami świata, aż skończył swe życie w wodach rzeki Ts'ang-lang.
Buddyzm różni się całkowicie od zwykłych dróg świata. Zwykli ludzie ozdabiają swoje włosy; mnisi golą je. Zwykli ludzie jedzą kilka razy dziennie; mnisi tylko raz. Różnią się oni we wszystkim. Później jednak mnisi stają się ludźmi, którzy osiągnęli wielki spokój. Mnisi zatem powinni wystrzegać się zwyczajów tego świata.
Pewnego dnia Dogen pouczył:
Prawa, które kierują światem, przewidują, że każdy człowiek od cesarza po kogoś z ludu wykonuje pracę, której wymaga jego pozycja. Gdy człowiek zajmuje stanowisko, do którego nie posiada kwalifikacji, jest to znane jako zakłócanie Woli Niebios. Gdy rząd działa zgodnie z Wolą Niebios, świat jest spokojny i ludzie żyją w pokoju. Dlatego też cesarz wstaje wcześnie rano20 aby wypełniać swoje obowiązki; nie jest to łatwa praca.
Prawa Buddhy różnią się tylko o tyle na ile rozważa się zajęcia i rodzaj pracy. Gdy cesarz rządzi w oparciu o własne zdanie, bierze pod uwagę precedensy z przeszłości, wyszukuje prawych ministrów i gdy jego rząd działa zgodnie z Wolą Niebios, wówczas jak kraj długi i szeroki panują dobre rządy. Gdy te sprawy się zaniedbuje, zachodzi konflikt z niebiosami, niepokoje wypełniają ziemię, a zwykli ludzie cierpią. Od cesarza w dół %??? wszyscy urzędnicy, funkcjonariusze, wojownicy i lud — mają określoną pracę, którą muszą wykonywać. Ci, którzy spełniają swe powołanie są prawdziwymi ludźmi. Ponieważ ci, którzy nie wykonują swoich obowiązków naruszają sprawy niebios, otrzymują jego karę.
Dlatego też studiującym Buddyzm, którzy porzucili zarówno świat jak i swoje domy nie wolno myśleć o cielesnej wygodzie nawet przez chwilę. Chociaż początkowo, wygoda ta może wydawać się im pożyteczna, później może spowodować tylko wielką szkodę. Mnisi muszą ćwiczyć się w całkowitym spełnianiu swoich obowiązków i wykonywać swoją pracę tak jak się tego oczekuje. Rządzenie krajem wymaga znajomości przeszłych zasad i praw, lecz jeśli żadne przykłady dawnych mędrców i rozumnych ludzi nie zostały przekazane, należy postąpić za tym co w danej chwili wydaje się właściwe do zrobienia. Buddyści jednak mają jasne precedensy i nauki do naśladowania. Żyją dziś mistrzowie, którzy otrzymali nauki przekazane wprost z przeszłości.
Kiedy raz uprzytomnisz sobie, że dla każdej z czterech godnych postaw21 istnieją uznane precedensy i że musisz po prostu praktykować w taki sposób jak twoi poprzednicy, wówczas nie możesz nie osiągnąć Drogi. Zwykli ludzie myślą o stosowaniu się do Woli Niebios; mnisi Zen myślą o stosowaniu się do woli Buddhy. O ile każdy musi podchodzić do pracy w taki sam sposób, o tyle jednak to co się zdobywa jest różne, ponieważ mnich zdobywa coś daleko lepszego, coś co raz osiągnięto trwa wiecznie. Dla tego wielkiego spokoju, praktykujący musi jedynie postanowić w swoim sercu przejść tymczasowe niedostatki, które przytrafiają się temu złudnemu ciału w ciągu jednego żywota i postępować za wolą Buddhy.
Tym niemniej Buddyzm nie naucza, że twoje ciało musi cierpieć ból lub że musisz dokonać czegoś niemożliwego. Jeśli będziesz przestrzegać zasad i wskazań, twoje ciało w naturalny sposób poczuje się wygodnie, ruchy nabiorą wdzięku, a wygląd zewnętrzny będzie przyciągać innych. Rozważcie to i porzućcie egoistyczny pogląd na cielesny spokój, który utrzymujecie obecnie i szczerze postępujcie za nakazami Buddyzmu.
Przy innej okazji Dogen powiedział:
Gdy przebywałem w Chinach w klasztorze T'ien-t'ung, opat Ju-ching praktykował zazen aż do godziny jedenastej w nocy, następnie wstawał o wpół do trzeciej lub o trzeciej i zaczynał na nowo. Siedział w sali medytacyjnej ze starszymi mnichami nie opuszczając ani jednej nocy. Tymczasem, wielu innych mnichów w zgromadzeniu zasypiało. Ju-ching robił obchód bijąc śpiących mnichów pięścią lub pantoflem, zawstydzając ich i żądając by się zbudzili. Jeśli jacyś mnisi nadal spali, szedł do małego budynku na tyłach sali medytacyjnej, uderzał w dzwon, i wzywał usługującego. Przy świetle świec wygłaszał wykład dla całego zgromadzenia.
— Jaki jest pożytek ze zbierania się razem w sali medytacyjnej a potem marnowania czasu na spanie? Czy to po to opuściliście wasze domy i wstąpiliście do klasztoru? Czy widzieliście cesarza, urzędników rządowych lub kogokolwiek innego, żyjących w wygodny sposób? Cesarz musi wykonywać funkcje władcy, ministrowie muszą wiernie służyć, lud musi trzebić lasy i uprawiać ziemię; któż może spędzać czas na łatwym życiu? Jaki jest sens opuszczać zwykły świat i wstępować do klasztoru Zen jeśli macie zamiar tylko tracić czas? Narodziny i śmierć są sprawami zasadniczymi; przemijalność jest zawsze ponad nami. Zen i wszystkie nauczające szkoły zgadzają się w tym. Śmierć lub jakaś straszna choroba mogą dotknąć was dziś w nocy lub jutro rano. Przy tak krótkim czasie jakąż głupotą jest przerywanie praktyki Dharmy Buddhy i tracenie czasu na spanie. To właśnie sprawia że Prawo Buddhy podupada. Gdy Buddyzm rozkwitał wszędzie, mnisi we wszystkich klasztorach Zen koncentrowali się wyłącznie na zazen. Ponieważ w tych dniach nie zachęca się zbyt mocno do zazen, Buddyzm upada.
Tymi słowami mistrz zachęcał swoich uczniów do praktykowania zazen. To jest coś co widziałem na własne oczy. Dziś uczniowie powinni zwrócić baczną uwagę na ten styl Zen.
Przy innej okazji pewien usługujący powiedział do Ju-chinga:
— Niektórzy mnisi tutaj są wyczerpani brakiem snu, niektórzy są chorzy, a inni utracili pragnienie poszukiwania Drogi. Prawdopodobnie okresy medytacji są zbyt długie i należy je skrócić.
Mistrz był rozwścieczony:
— Absolutnie nie. Ci, którzy nie posiadają umysłu poszukującego Drogi, będą zasypiać w sali medytacyjnej nawet wtedy gdy okresy siedzenia zostaną skrócone. Dla tych, którzy praktykują z determinacją, im dłuższy jest okres siedzenia tym bardziej radują się z siedzenia. Gdy byłem młody odwiedzałem mistrzów Zen w całym kraju. Jeden z nich powiedział mi pewnego razu22: „Jeśli mnich zasypiał, miałem zwyczaj uderzać go tak, że prawie pękała mi pięść. Lecz teraz zestarzałem się i osłabłem i nie potrafię bić tak mocno. To dlatego tak ciężko jest wydać dobrych mnichów. Ponieważ wszędzie mistrzowie Zen mają teraz pobłażliwy stosunek do zazen, Buddyzm upada. Musimy znów zacząć uderzać ich mocniej”.
Przy innej okazji Dogen powiedział:
Czy Drogę osiąga się przez umysł czy przez ciało? Uczące szkoły mówią, że ponieważ ciało i umysł są tożsame, osiąga się je poprzez ciało. Pomimo jednak, iż utrzymują one, że ciało i umysł są tożsame, nie znaczy to wprost, że Drogę osiąga się poprzez ciało. W Zen Drogę osiąga się zarówno ciałem jak i umysłem. Jeśli kontemplujesz Buddyzm jedynie umysłem, nie osiągniesz Drogi nawet w ciągu tysiąca kalp lub tysiąca żywotów. Lecz jeśli puścisz umysł i odrzucisz wiedzę i intelektualne rozumienie, osiągniesz Drogę. Ci, którzy zdobyli oświecenie przez ujrzenie kwiatów czy usłyszenie dźwięków23 osiągnęli je poprzez ciało. Dlatego też, jeśli porzucisz zupełnie myśli i pojęcia umysłu i skoncentrujesz się jedynie na zazen, osiągniesz zażyłość z Drogą. Osiągnięcie Drogi jest naprawdę dokonywana ciałem. Z tego powodu kładę nacisk na to aby koncentrować się na zazen.