Pewnego razu Dogen pouczył:
Nie ociągaj się z poświęceniem swojego życia dla Buddyzmu. Nawet ludzie świeccy mający Drogę na uwadze oddawali swoje życie, porzucali swoje rodziny i oddawali się lojalności. Tacy ludzie są znani jako wierni ministrowie i ludzie mądrości.
Dawno temu, gdy Kao-tsung1 z dynastii Han udał się na wojnę z sąsiednim krajem, matka jednego z jego ministrów przebywała na terytorium wroga. Przywódcy wojskowi podejrzewali tego ministra o podwójną lojalność a sam Kao-tsung również zastanawiał się czy człowiek ten myśląc o swojej matce, mógłby przejść na stronę wroga. Gdyby taka rzecz się zdarzyła wojna mogłaby być przegrana. W tym samym czasie, matka obawiając się, że jej syn mógłby powrócić ze względu na nią ostrzegła go: „Nie osłabiaj swojej wierności z mojego powodu. Gdybym dalej żyła, mógłbyś mieć rozdzielony umysł” i rzuciła się na miecz i zmarła. Mówiono że jej syn, który od początku nie żywił podwójnej lojalności pogłębił swoje postanowienie poświęcenia się swoim obowiązkom w walce.
Mnich Zen jest naprawdę w zgodzie z Buddyzmem, kiedy jest całkowicie wolny od rozdwojonego umysłu. Są w Buddyzmie tacy, którzy od początku obdarzeni są współczuciem i mądrością. Ale nawet jeśli zdolności te mogą nie być obecne od początku, mogą być nabyte przez studiowanie. Nie czepiaj się arbitralnie swoich poglądów tylko odrzuć ciało i umysł, pogrąż się w wielkim morzu Buddyzmu i powierz się buddyjskim naukom.
Za panowania Kao-tsunga z dynastii Han, mądry minister powiedział: „Zapobieganie zakłóceniom rządzenia jest jak rozplątywanie zasupłanego sznura. Nie śpiesz się, lecz najpierw zbadaj węzeł uważnie a potem rozwiąż go”.
Tak samo jest z Buddyzmem. Praktykuj uważnie i dojdź do zrozumienia zasad Buddyzmu. Ci, którzy najlepiej rozumieją buddyjskie nauki to zawsze ci, którzy posiadają umysł, który gorliwie szuka Drogi. Ci, którzy nie posiadają takiego umysłu ani nie uwolnią się od egoistycznych pragnień ani nie porzucą sławy i zysku, bez względu na to jak byliby zdolni czy błyskotliwi. Nie mogą stać się prawdziwymi Buddystami; ani też nie mogą zrozumieć Prawdziwego Prawa.
Dogen pouczył:
Uczniom Drogi nie wolno studiować Buddyzmu dla siebie samych. Muszą oni studiować Buddyzm tylko ze względu na Buddyzm. Kluczem do tego jest wyrzeczenie się i ciała i umysłu, bez zatrzymywania czegokolwiek i ofiarowania ich wielkiemu morzu Buddyzmu. Następnie musicie energicznie podjąć nawet to co jest trudne do zrobienia i trudne do zniesienia, nie zajmując się wcale dobrem czy złem, nie trzymając się swoich własnych opinii. Musicie porzucić wszystko co nie zgadza się z buddyjską prawdą, nawet gdyby było to coś czego najgoręcej pragniecie. Nigdy nie usiłujcie poprzez cnotę waszej praktyki Buddyzmu osiągnąć coś dobrego w zapłacie. Gdy raz oddaliście się Buddyzmowi, nie ma potrzeby znów zastanawiać się nad sobą. Po prostu praktykujcie zgodnie z zasadami Buddyzmu i powstrzymujcie się od popadania w sidła osobistych poglądów. Wszystko to udowodniono w przeszłości. Jeśli wasz umysł nie szuka niczego, osiągniecie wówczas wielki spokój.
Wśród ludzi świeckich są tacy, którzy nigdy nie przebywali z innymi i wyrastali jedynie we własnych domach. Zachowują się arbitralnie jak chcą i dają pierwszeństwo swoim własnym opiniom, nie troszcząc się o to co mogą widzieć i myśleć inni. Tacy ludzie są zawsze źli. Studiując Drogę bądź ostrożny w takich jak te sprawach. Łatwo zostaniesz prawdziwym buddystą jeśli będziesz pracował wspólnie z innymi, postępował za swoim nauczycielem, nie będziesz wysnuwał swoich własnych poglądów i odnowisz swój własny umysł.
Pierwszą rzeczą którą musisz zrobić, studiując Drogę to zrozumieć ubóstwo. Jeśli odrzucasz sławę i zysk, nie będziesz zabiegać o niczyją łaskę i porzucisz wszystkie rzeczy, na pewno zostaniesz dobrym mnichem. W Chinach wszyscy ci, którzy byli znani jako dobrzy mnisi byli biedni. Ich szaty były podarte, i wszystko w nich było ubogie.
Kiedy byłem na górze T'ien-t'ung, kronikarz w świątyni nazywał się Tao-ju. Był synem Pierwszego Ministra lecz ponieważ oddzielił się od swojej rodziny i nie pożądał ziemskich korzyści, jego szaty były w strzępach, a ludzie ledwie mogli znieść jego widok. Lecz był on znany z powodu swych cnót i został kronikarzem wielkiej świątyni.
Pewnego razu zapytałem go: „Jesteś synem urzędnika i członkiem bogatej rodziny. Dlaczego rzeczy, które nosisz są tak pospolite i nędzne?”.
„Ponieważ zostałem mnichem”, odpowiedział.
Pewnego dnia Dogen pouczył:
Pewien świecki człowiek powiedział: „Skarby często stają się wrogiem, który przynosi szkodę ciału. Było tak dawniej i jest tak teraz”.
Zdarzenie, które dało okazję do tej uwagi było następujące. Był sobie kiedyś człowiek z ludu, który miał piękną żonę. Miejscowy magnat zażądał kobiety, lecz jej mąż odmówił oddania jej. Zatem magnat zwołał swoje oddziały i otoczył ich dom. Gdy żonę miano już porwać, mąż powiedział: „Z twojego powodu tracę życie”. Żona odpowiedziała: „Z twojego powodu odrzucę życie”, i skoczyła z wysokiego budynku i zmarła. Potem jej mężowi udało się uciec i mógł opowiedzieć tę historię.
Żył kiedyś mądry człowiek, który zarządzał prowincją jako urzędnik rządowy. Jego syn zmuszony był wyjechać w państwowej sprawie i poszedł pożegnać się z ojcem. Gdy odchodził ojciec podarował mu sztukę jedwabiu.
Syn powiedział: „Jesteś człowiekiem wielkiej prawości. Skąd masz ten jedwab?”.
Ojciec odpowiedział: „Kupiłem go za to co pozostało z mojej pensji”.
Syn udał się do stolicy, gdzie opowiedział tę historię Cesarzowi. Mądrość ojca wywarła duże wrażenie na Cesarzu. Syn powiedział: „Mój ojciec aż do chwili obecnej zdołał ukryć swoje imię. Teraz uczyniłem je znanym. Mądrość mojego ojca zaprawdę przewyższa moją”.
Istotą tej historii jest to, że chociaż sztuka jedwabiu jest błahą rzeczą, mądry człowiek wie, że nie można czynić prywatnego użytku z własności publicznej. Ale prawdziwie mądry człowiek ukrywał swoje talenty i jedynie wspomniał, że podarunek był właściwy, ponieważ pochodził z jego własnej pensji. Jeśli mamy ludzi świeckich takich jak ten, o ileż bardziej mnich Zen powinien posiadać umysł, który nie szuka niczego dla siebie. Ludzie, którzy prawdziwie kroczą Drogą zrobią dobrze ukrywając fakt, że są buddystami.
Ponadto Dogen powiedział:
Pewnego razu ktoś zapytał taoistycznego mędrca: „Jak zostaje się mędrcem?”.
Ów odpowiedział: „Jeśli chcesz zostać mędrcem, to po prostu polub Drogę mędrców”.
Dlatego jeśli uczniowie chcą osiągnąć Drogę Buddhów i Patriarchów, muszą polubić Drogę Buddhów i Patriarchów.
Dogen pouczył:
W dawnych czasach żył król, który po wprowadzeniu stałego rządu w swoim kraju, dopytywał się swoich ministrów: „Rządziłem krajem dobrze. Czy to czyni mnie mądrym królem?”.
Ministrowie odpowiedzieli: „Rządziłeś krajem dobrze. Jesteś naprawdę bardzo mądry”.
Jednakże jeden minister powiedział: „Nie jesteś mądry”. Gdy król zapytał dlaczego, minister rzekł: „Gdy doszedłeś do władzy dałeś ziemię swoim synom a nic swojemu młodszemu bratu”. Nie spodobało się to królowi i wypędził ministra.
Potem król zapytał innego ministra: „Czy jestem łaskawy?”. Kiedy odpowiedziano mu, że jest, król zapytał dlaczego tak jest.
Minister powiedział: „Łaskawy władca zawsze ma wiernych ministrów, a wierni ministrowie dają szczere rady. Minister którego wygnałeś dał ci tego rodzaju radę, i był on wiernym ministrem. Gdyby król nie był łaskawy, nie mógłby mieć takiej osoby jak ta”. Zrobiło to na królu głębokie wrażenie i przywołał dawnego ministra.
Ponadto Dogen powiedział:
Za czasów Pierwszego Cesarza z Ch'in, książę czynił plany powiększenia swoich ogrodów. Minister skomentował to: „Wspaniały pomysł. Jeśli powiększysz ogrody, wszystkie gatunki ptaków i zwierząt zbiorą się tam, i wtedy będziemy mogli się bronić oddziałami ptaków i zwierząt przed armiami sąsiadów”. Po tych słowach projekt ogrodu został przekreślony.
Przy innej okazji, książę zaproponował zbudowanie pałacu o filarach pokrytych laką. Minister zauważył: „To piękne. Pokrywając filary laką możesz powstrzymać wroga przed wkroczeniem”. I znów projekt został zarzucony.
Istotą Konfucjanizmu jest powstrzymywanie zła i popieranie dobra poprzez zręczne używanie słów. Mnisi Zen, gdy prowadzą innych, muszą również stosować taką zręczność.
Pewnego dnia kapłan zapytał:
— Co jest lepsze, mądry człowiek bez umysłu, który szuka Drogi, czy człowiek bez mądrości, który posiada taki umysł?
Dogen odpowiedział:
— W wielu wypadkach człowiek, który nie jest mądry, lecz posiada umysł poszukujący Drogi, może w końcu cofnąć się, podczas gdy ktoś kto jest mądry, lecz nie posiada go może w końcu przebudzić się ku niemu. Jest na to wiele przykładów w dzisiejszym świecie. Dlatego też nie troszcz się o to czy posiadasz taki umysł, czy nie, lecz po prostu koncentruj się na studiowaniu Drogi.
Aby praktykować Drogę musisz być biedny. Zarówno w buddyjskich jak i w świeckich dziełach znajdujemy przykłady: niektórzy byli tak biedni, że nie mieli domu, w którym by mieszkali; inni jak Ch'ū Yūan, utopili się w rzece Ts'ang-lang2; niektórzy ukrywali się na górze Shou-yang3; niektórzy praktykowali zazen pod drzewami i na gołej ziemi; a jeszcze inni budowali surowe schronienia wśród grobowców lub na górskich odludziach. Oczywiście byli ludzie, którzy byli bogaci i mieli wiele posiadłości. Wznosili oni pałace ozdobione czerwoną laką, złotem i drogocennymi kamieniami. Historie o tych ludziach spisane są również w książkach. Lecz w tych przykładach, ludzie którzy są stawiani za wzór aby zachęcić późniejszych wszyscy byli biedni i nie mieli żadnej własności. Gdy przychodzi do ostrzegania przed złym prowadzeniem się, ci którzy posiadali bogactwo i zbytkowne rzeczy, krytykowani są za to że byli ludźmi zbytku i marnotrawstwa.
Dogen pouczył:
Mnichom nie wolno nigdy rozkoszować się otrzymywaniem publicznych darowizn; lecz również nie wolno im ich odmawiać. Zmarły opat Eisai powiedział „Cieszenie się z otrzymywania publicznych darowizn nie zgadza się z buddyjskimi zasadami. Branie bez radości nie zgadza się z sercem dawcy”. Tradycyjny pogląd jest taki, ze ofiary składane są nie dla samego mnicha lecz dla Trzech Skarbów. Dlatego też musicie mówić dawcy: „Trzy Skarby z pewnością przyjmą twoją ofiarę”.
Dogen pouczył:
W dawnych czasach powiedziano: „Człowiek jest silniejszy niż wół, lecz nie walczy z wołem”. Dziś uczniowie, nawet jeśli czują, że ich mądrość i uzdolnienia są wielkie, nie powinni delektować się spieraniem z innymi. Nie ubliżaj innym szorstkimi słowami ani nie patrz na nich oczyma pełnymi gniewu. Chociaż ludzie dają dziś poważne dary i obdzielają łaskami, zdolni są zareagować przeciw tobie jeśli wykryją objaw gniewu na twarzy drugiego lub jeśli są krytykowani szorstkimi słowami.
Pewnego razu kapłan Chen-ching K'o-wen4 powiedział swojemu zgromadzeniu:
Jakiś czas temu, gdy Hsūeh-feng5 i ja studiowaliśmy razem, zawarliśmy ze sobą układ przyjaźni. Pewnego dnia Hsūeh-feng spierał się o nauki z innymi uczniami w sypialni mnichów. Spierali się głośno a w końcu zaczęli walczyć używając wobec siebie niezwykle obelżywego języka. Gdy sprzeczka skończyła się Hsūeh-feng zrobił mi wyrzuty: „Jesteśmy kolegami o podobnym umyśle. Zawarliśmy nawet ze sobą trwały układ. Dlaczego nie pomogłeś mi gdy walczyłem z tym facetem?”. Jedyne co mogłem wówczas zrobić to pochylić głowę w ubolewaniu.
Później Hsūeh-feng został wspaniałym nauczycielem, a ja zostałem kapłanem tej świątyni. Kiedy wracam teraz myślą do tego zdarzenia, sprzeczka Hsūeh-fenga nie służyła jakiemukolwiek pożytecznemu celowi. Zaprawdę spieranie się jest zawsze błędem. Ponieważ uwierzyłem, że spór jest bez sensu milczałem wówczas.
Uczniowie powinni to gruntownie teraz przemyśleć. Jeśli macie determinację, aby studiować Drogę, musicie to robić żałując każdej straconej chwili. Kiedy macie czas na spory z ludźmi? Na dłuższą metę nie przyniesie to ani tobie ani nikomu innemu żadnego pożytku. Jeśli jest tak z buddyjskimi naukami, to o ileż bardziej bezużytecznym jest spierać się w sprawach ziemskich!
„Człowiek jest silniejszy niż wół, ale nie walczy z wołem”. Nawet jeśli myślisz, że znasz naukę gruntownie i przewyższasz o wiele swego przeciwnika, nie powinieneś przygniatać go argumentami.
Lecz jeśli szczery poszukiwacz Buddyzmu zapyta was o naukę, nie żałujcie mu odpowiedzi. Wyjaśnijcie mu to przez wzgląd na niego. Lecz na trzy pytania dajcie tylko jedną odpowiedź; rozwlekłe sprawy są bezwartościowe. Po przeczytaniu słów Chen-chinga, zdałem sobie sprawę, że sam byłem tutaj w błędzie. Biorąc jego słowa do serca przestałem spierać się o naukę z innymi.
Dogen pouczył:
Dawni Mistrzowie często ostrzegali: „Nie traćcie czasu na próżno” i „nie spędzajcie czasu nadaremnie”. Dziś uczniowie powinni skąpić każdej chwili czasu. To podobne do rosy życie znika; czas szybko mija. W tym naszym krótkim życiu porzućmy wikłanie się w zbyteczne sprawy i po prostu studiujmy Drogę.
W dzisiejszych czasach ludzie mówią: „Trudno jest porzucić obowiązki wobec naszych rodziców”, lub „Trudno jest nie słuchać poleceń zwierzchnika”, lub „Trudno jest rozstać się z żonami, dziećmi i krewnymi”. Albo jeszcze powiadają: „Trudno jest zagwarantować środki do życia moim krewnym”, lub „Ludzie będą mi wymyślać jeśli opuszczę mój dom”. Albo tez mówią: „Jestem zbyt biedny aby kupić wyposażenie potrzebne do klasztornego życia”, lub „Nie mam możliwości podołać praktykowaniu Drogi”. Myśląc w ten sposób, przyłączają się do ziemskiej pogoni za bogactwem i posiadłościami, nie oddzielając się od zwierzchników czy rodziców i nie opuszczając swych żon, dzieci i krewnych. Zmarnowawszy życie będą mieć tylko żal gdy staną wobec końca.
Usiądź spokojnie i rozważ zasady Buddyzmu; i szybko postanów obudzić umysł, który szuka Drogi. Zwierzchnicy i rodzice nie mogą dać ci oświecenia. Żony, dzieci i krewni nie mogą uratować cię od cierpienia. Bogactwo i posiadłości nie mogą uwolnić cię od cyklu narodzin i śmierci. Zwykli ludzie nie mogą ci pomóc. Jeśli nie praktykujesz teraz, twierdząc, że jesteś bez zdolności, to czy kiedykolwiek w ogóle będziesz zdolny osiągnąć Drogę? Ze zjednoczonym umysłem studiuj Drogę, nie myśląc o miriadach rzeczy. Nie odkładaj tego na później.
Dogen pouczył:
Studiując Drogę oddzielcie się od rozważań nad Jaźnią. Nawet gdybyście przestudiowali wszystkie sutry i siastry, jeśli nie potraficie odciąć przywiązań do „ja” nieuchronnie spadniecie w królestwo złych demonów. Pewien człowiek dawnych czasów powiedział: „Jeśli nie masz ciała i umysłu Buddhadharmy, jakże możesz stać się Buddhą lub Patriarchą?”.
Oddzielenie się od Jaźni oznacza rzucenie swojego ciała i umysłu w wielkie morze Buddyzmu i praktykowanie w zgodzie z Buddyzmem bez względu na to jakie mogą być niewygody i niepokoje. Możesz czuć, że zebranie pożywienia poniża cię w oczach innych, lecz nigdy nie będziesz w stanie wejść w Buddyzm dopóki będziesz myśleć w ten sposób. Zapomnij o wszystkich doczesnych poglądach i studiuj Drogę, polegając jedynie na Prawdzie. Uważanie, że jesteś nieodpowiedni dla Buddyzmu z powodu swoich mniejszych zdolności ujawnia przywiązanie do Jaźni. Kłopotanie się o czyjeś opinie i reakcje jest podstawą samoprzywiązania. Po prostu studiuj Buddyzm. Nie idź za sentymentami świata.
Pewnego dnia Ejo zapytał:
— Jak powinni prowadzić się w studiowaniu Buddyzmu ci, którzy są w klasztorze Zen?
Dogen pouczył:
— Tylko praktykujcie zazen. Gdziekolwiek jesteście, czy to na górnym piętrze czy na dole, tylko praktykujcie medytację Zen. Zamiast próżno plotkować z innymi, zawsze siedźcie odosobnieni jak człowiek głuchy i niemy.
Pewnego dnia, kontynuując kazanie. Dogen pouczył:
Ta-tao Ku-ch'ūan6 powiedział: „Siedzę twarzą do wiatru. Śpię twarzą ku słońcu. Jest mi o wiele wygodniej niż dzisiejszym ludziom, którzy noszą bogato haftowane szaty”. To są słowa starego Mistrza, dopuszczają jednak pewną wątpliwość. Czy przez „dzisiejszych ludzi” rozumie on tych, którzy pożądają doczesnych zysków? Jeśli tak, to oni chyba nie są warci porównania. Dlaczego w ogóle wspominać o nich? Czy też ma na myśli ludzi, którzy studiują Buddyzm? Jeśli tak, to dlaczego mówić, że jest mi wygodniej niż tym, którzy noszą bogato haftowane szaty? Jeśli spojrzeć na postawę kryjącą się za tym stwierdzeniem, mogłoby się wydawać, że cenił on bogato haftowane szaty. Mędrzec nie jest taki. Nie czepia się ani złota i klejnotów ani dachówek i kamyków. To dlatego Siakjamuni jadał zarówno mleczny kleik ofiarowany mu przez mleczarkę jak i ziarno przeznaczone dla koni. Oba były dla niego tym samym.
W Buddyzmie nie ma lekko i ciężko; to człowiek odróżnia płytkie od głębokiego. Są tacy na tym świecie, którzy odmówiliby przyjęcia klejnotu gdyby był ofiarowany jako przedmiot wartościowy, natomiast z zadowoleniem przyjęliby i doceniliby coś z drewna i kamienia gdyby powiedzieć im, że klejnot nie ma żadnej wartości. Klejnot pierwotnie pochodzi z ziemi; drzewo i kamień wytworzone są przez wielką ziemię. Dlaczego jedno nie jest przyjmowane chociaż jest to wartościowe, a inne przyjmuje się i ceni chociaż jest marne.
Czy może jest tak ponieważ chęć przyjęcia wartościowej rzeczy wskazywałaby na przywiązanie? Jednak, jeśli przyjmuje się i hołubi nędzny przedmiot błąd jest ten sam. Jest to coś na co uczniowie muszą uważać.
Dogen pouczył:
Gdy zmarły Mistrz Myozen7 musiał udać się do stolicy Chin, jego nauczyciel Myoyu8 z Góry Hiei poważnie zachorował i leżał na łożu śmierci.
Wówczas Myoyu powiedział:
— Cierpię na choroby starczego wieku i niedługo umrę. Odłóż proszę teraz wyjazd do Chin i opiekuj się mną w mojej ostatniej chorobie, kieruj nabożeństwami za mnie i wypełnij swój pierwotny plan po moim odejściu.
Myozen zebrał więc swoich uczniów i towarzyszy kapłanów, by naradzić się z nimi i powiedział:
— Po opuszczeniu mojego rodzinnego domu w dzieciństwie, wyrosłem pod opieką tego nauczyciela i jestem mu głęboko zobowiązany. Od niego uczyłem się doktryn Buddyzmu, literatury Mahajany i Hinajany, tymczasowych i prawdziwych nauk. On pielęgnował moje rozumienie przyczynowości i prawości i zła i umożliwił mi przewyższenie moich kolegów i zdobycie sławy. Nawet moje rozumienie zasad Buddyzmu oraz wzbudzenie mojej determinacji aby udać się do Chin w poszukiwaniu Prawdziwego Prawa wynikają z jego dobroci. Lecz tego roku on nagle postarzał się i leży teraz chory na łożu śmierci. Nie będzie już długo żył i jeśli teraz wyjadę nie zobaczę go nigdy więcej. Z tych powodów mocno na mnie nalegał abym odłożył podróż. Trudno jest nie posłuchać prośby nauczyciela. Lecz moja obecna podróż do Chin z narażaniem życia, aby szukać Drogi również wypływa z wielkiego współczucia Bodhisattwy i pragnienia przyniesienia dobrodziejstwa wszystkim istotom. Czy jest jakieś usprawiedliwienie dla nieposłuszeństwa wobec życzeń mojego nauczyciela i udania się do Chin? Powiedzcie mi jakie jest wasze zdanie o tym.
Wszyscy jego uczniowie odpowiedzieli: „Zrezygnuj z wyjazdu do Chin w tym roku. Twój nauczyciel jest bardzo blisko śmierci; nie pożyje długo. Jeśli tylko zostaniesz przez ten rok i pojedziesz do Chin w następnym nie sprzeciwisz się życzeniom twojego nauczyciela ani nie zaniedbasz swoich obowiązków. Co powstrzymuje cię od odłożenia podroży na sześć miesięcy lub rok? Jeśli tak uczynisz, nie zerwiesz bliskich więzów między mistrzem a uczniem i nadal będziesz zdolny przeprowadzić swój pierwotny plan odwiedzenia Chin”.
Chociaż w tym czasie byłem najmniej doświadczonym z mnichów, powiedziałem
— Jeśli czujesz, że twoje buddyjskie oświecenie jest teraz wystarczające, byłoby lepiej odłożyć podróż.
Myozen powiedział:
— To jest tak. Jeśli buddyjska praktyka osiąga ten stopień powinno to być wystarczająco dobre. Jeśli będę tak praktykować przez resztę mojego życia, myślę, że będzie możliwym uwolnienie się od ułudy i zdobycie Buddyjskiej Drogi.
— Jeśli tak jest, to wstrzymaj swoją podróż — powiedziałem.
Po tym jak każdy wyraził swoje zdanie i dyskusja skończyła się, Myozen rzekł:
— Wszyscy zdajecie się być zgodni, że powinienem zostać lecz mój pogląd jest inny. Nawet gdybym miał zostać tutaj, nie przedłuży to życia umierającego człowieka. Nawet gdybym miał zostać tutaj i opiekować się nim, nie mógłbym przerwać jego cierpienia. Nawet gdybym miał pocieszać go w jego ostatnich godzinach, nie miało by to nic wspólnego z jego uwolnieniem się z cyklu narodzin i śmierci. W sumie jedyne co by to dało, to to, że mógłbym dodać otuchy mojemu nauczycielowi zgodnie z jego życzeniem. Byłoby to absolutnie bez żadnego pożytku dla oddzielenia się od świata i zdobycia Drogi. Jeśli moje postanowienie szukania Prawa zostanie błędnie pohamowane, stanie się to źródłem złych czynów. Lecz jeśli potrafiłbym wypełnić moje postanowienie odwiedzenia Chin w poszukiwaniu Prawa i mógłbym zdobyć chociażby ślad oświecenia, posłuży to przebudzeniu wielu ludzi, nawet jeśli oznacza to sprzeciwienie się złudnym życzeniom jednego człowieka. Gdyby cnota zdobyta była wyjątkowa, posłużyłoby to do spłacenia dobroci mojego nauczyciela. Nawet gdybym zmarł przekraczając morze i nie spełnił mojego pierwotnego planu, to ponieważ moja śmierć wynikłaby z mojego postanowienia szukania Prawa, moje ślubowanie nie wyczerpałoby się w żadnym przyszłym żywocie. Pomyślcie o wynikach podróży Hsūan-tsanga9 do Indii. Marnowanie cennego czasu tylko ze względu na jedną osobę nie zgadza się z wolą Buddhy. Dlatego też, ostatecznie zdecydowałem udać się teraz do Chin.
Z tymi słowami Myozen wyruszył do Chin.
Na podstawie jego słów mogę powiedzieć, że Myozen prawdziwie posiadał umysł, który szuka Drogi. Dziś uczniom nie wolno robić bezużytecznych rzeczy ani spędzać czasu na próżno czy to dla rodziców czy dla nauczycieli. Nie powinni odkładać na bok Buddyzmu, najwspanialszej z wszystkich nauk i marnować swoich dni.
W tym momencie Ejo zapytał:
— W prawdziwym poszukiwaniu Prawa, niewątpliwie konieczne jest całkowite zrzucenie więzów doczesnych zobowiązań, które przywiązują nas do rodziców i nauczycieli w tym świecie ułudy. Nawet jeśli zupełnie odrzucimy zobowiązania i uczucia do rodziców i nauczycieli, to jeśli weźmiemy pod uwagę działania Bodhisattwy, czy nie powinniśmy odłożyć na bok korzyści dla nas samych i pracować dla korzyści innych? Ponieważ nie było tam nikogo więcej aby pielęgnować jego nauczyciela w niemocy starczego wieku, to czy nie było sprzeczne z zachowaniem Bodhisattwy, że Myozen myślał tylko o swojej własnej praktyce i nie zaopiekował się swoim nauczycielem kiedy był w stanie mu pomóc? Bodhisattwie nie wolno wybierać w swoich dobrych uczynkach. Czy nasze zrozumienie Buddyzmu opieramy na tym jakie mogą być okoliczności czy okazje? Czyż zgodnie z tą zasadą nie powinien on był zostać by pomóc? Dlaczego nie powinien był pomóc swemu staremu, zniedołężniałemu nauczycielowi zamiast myśleć tylko o swoim własnym pragnieniu szukania Prawa? Jakie jest twoje zdanie?
Dogen pouczył:
— Zarówno w wyświadczaniu innym dobrodziejstwa jak i we własnym wprawianiu się, aby odrzucić to co niskie i zachować to co wyższe zawiera się dobry czyn Bodhisattwy. Ofiarowywanie diety z fasoli i wody w celu uratowania starego i niedołężnego, zaspokaja jedynie źle skierowaną miłość i złudne namiętności tego krótkiego życia. Jeśli odwrócicie się tyłem do ułudnych emocji i będziecie studiować Drogę, która prowadzi do oświecenia, nawet jeśli będziecie mieć powód do pewnego żalu, ustanowicie wspaniałą podstawę do przekroczenia świata. Rozważcie to dobrze, rozważcie to dobrze!
Pewnego dnia Dogen pouczył:
Wielu ludzi na tym świecie powiada: „Słyszę słowa nauczyciela lecz nie zgadzają się one z tym co myślę”. Ten pogląd jest błędny. Nie wiem co jest w ich umysłach. Czy mogą myśleć, że zasady świętych nauk są błędne ponieważ nie zgadzają się z tym co oni sobie wyobrażają? To jest czysty idiotyzm. Czy też słowa wypowiadane przez nauczyciela są niedostosowane do ich własnych umysłów? Jeśli tak, to dlaczego w ogóle pytają nauczyciela? Czy też mówią to na podstawie swoich własnych emocjonalnych pojęć? Jeśli tak, to to emocjonalne pojęcie jest niczym innym jak tylko złudnym umysłem, który ciągnie się od początku bez początku aż do chwili obecnej.
Kluczem do praktykowania Drogi jest porzucenie wszystkich pojęć o Jaźni, które podtrzymywaliście aż do teraz, i całkowite odrodzenie się przez podążanie za świętymi pismami, nawet jeśli zdarzy się że nie zgadzają się z waszymi wierzeniami. To zawsze było jednym z nieodzownych elementów studiowania Drogi.
Kilka lat temu gdy studiowałem, wśród moich kolegów był jeden, który mocno trzymał się swych własnych przekonań. Odwiedzał wielu mistrzów Zen, lecz zmarnował swoje życie i nie udało mu się zrozumieć Buddyzmu bowiem odrzucał on to co nie odpowiadało jego umysłowi i przyjmował tylko to co zgadzało się z jego własnymi z góry wyrobionymi poglądami. To kazało mi zrozumieć, że nie można przystępować do studiowania Drogi z taką postawą. Pamiętając o tym postępowałem za słowami nauczyciela i całkowicie przebudziłem się ku prawdzie. Później w jednej z sutr znalazłem następujący fragment, który przeczytam: „Jeśli chcesz studiować Buddyzm nie przynoś z sobą uwarunkowanego umysłu z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”. Wiedziałem na pewno, że muszę zapomnieć różne poglądy i opinie nagromadzone z przeszłości i że muszę stopniowo przekształcić się.
Pewne świeckie dzieło mówi: „Uczciwe słowa są niemiłe dla uszu”10. Znaczy to, że wartościowa rada często razi czyjeś uszy. Nawet jeśli taka rada jest nieprzyjemna, jeśli niewzruszenie podążać za nią okażą się w końcu wartościowa.
Pewnego dnia, kontynuując mowę na różne tematy Dogen powiedział:
Od początku w ludzkim umyśle nie istnieje ani dobro ani zło. Dobro i zło powstają stosownie do okoliczności. Na przykład, gdy ktoś chce praktykować Buddyzm i usuwa się w lasy, stwierdza że cisza lasu jest dobra a ludzki, pełen krzątaniny świat, jest zły. Następnie kiedy staje się znudzony a jego postanowienie słabnie, opuszcza las ponieważ stwierdza teraz, że jest on zły. Innymi słowy umysł nie posiada żadnej stałej cechy; dobro i zło zależą od okoliczności. A zatem, jeśli spotkacie dobre okoliczności wasz umysł stanie się dobry, a jeśli wplątacie się w złe okoliczności, wasz umysł stanie się zły. Nie myślcie, że umysł jest we wrodzony sposób zły. Podążajcie tylko za okolicznościami.
Przy innej okazji Dogen pouczył:
Wierzę, że umysł ludzki jest stale pod wpływem słów innych ludzi. W siastrze „Mahapradżniaparamita”11 czytamy: „Przypuśćmy, że głupiec trzyma w ręku drogocenny klejnot i słyszy czyjąś uwagę: 'Jakimż jesteś prostakiem, skoro sam trzymasz rzeczy w swoich własnych rękach'. Myśli on: 'Ten kamień jest drogocenny, lecz moja reputacja także jest ważna. Nie chcę być uważany za osobę poślednią'. Martwiąc się o to przejmuje się swoją reputacją do tego stopnia, że słowa innych każą mu wyrzucić jego klejnot, jak gdyby chciał aby ktoś inny go podniósł. W rezultacie traci swój klejnot”.
Tak to jest z umysłem ludzkim. Człowiek może myśleć, że coś jest niewątpliwie dobre dla niego, jednak rezygnuje z tego, ponieważ troszczy się o swoją reputację. Innym znów razem chociaż wie, że coś jest dla niego całkowicie złe, mimo to, będzie jednak gonić za tym dla sławy i zysku. Gdy podąża się za dobrem lub złem, umysł jest pociągany przez dobro lub zło. Dlatego też bez względu na to jak zły mógł być twój umysł w przeszłości jeśli będziesz kroczyć za dobrym nauczycielem Zen, dojdziesz do tego, że będziesz podobny do dobrego człowieka, a twój umysł w naturalny sposób stanie się dobry. Jeśli zwiążesz się ze złym człowiekiem, nawet jeśli od początku wiesz, ze to jest złe, w końcu sam staniesz się zły, w miarę jak nieświadomie będziesz dostawał się pod jego wpływ.
Ponadto umysł ludzki, nawet jeśli jest zdecydowany nie pozwolić innym czegoś wziąć, to poproszony z dostateczną siłą w końcu niechętnie to da. Z drugiej strony człowiek może być zdecydowany dać coś, lecz ostatecznie nie uczyni tego z braku sposobności.
Dogen pouczył:
Pewnego razu Mistrz Zen Ta-hui12 miał narośl na pośladku. Lekarz zbadał go i stwierdził, że jest ona niezwykle groźna. Ta-hui zapytał:
— Czy jest to tak groźne, że mogę umrzeć?
— Według wszelkiego prawdopodobieństwa tak — odpowiedział lekarz.
— Jeśli mam umrzeć, lepiej będzie jak będę praktykować zazen z jeszcze większym wysiłkiem — powiedział Ta-hui.
Skoncentrował się na zazen, wrzód pękł i było po wszystkim.
Umysły ludzi w dawnych czasach były takie jak ten. Gdy zaczynali chorować zawsze mocniej praktykowali zazen. W dzisiejszych czasach, ludziom którzy są w doskonałym zdrowiu nie wolno przyjmować rozluźnionej postawy w stosunku do praktyki zazen. Przypuszczam, że występowanie choroby pochodzi z umysłu. Jeśli okłamiesz czkającego człowieka i zmusisz go do obrony, uwikła się on tak w tłumaczenie, że jego czkawka ustanie. Kilka lat temu gdy płynąłem do Chin, cierpiałem na biegunkę na statku. Nagle powstał gwałtowny sztorm powodując wielkie zamieszanie; zanim się obejrzałem, moja choroba minęła. To każe mi myśleć, że jeśli koncentrujemy się na studiowaniu i zapominamy o innych sprawach, choroba nie pojawi się.
Dogen pouczył:
Jest takie popularne przysłowie: „Dopóki człowiek nie zachowuje się jakby był głuchy i niemy nie może zostać głową domu”. To znaczy, że ktoś kto nie zważa na oszczerstwa innych i kto nie mówi nic krytycznego o ich słabościach będzie zdolny wykonać swoją pracę. Taki człowiek zasługuje na to aby stać się głową domu. To może być tylko ludowe przysłowie, ale odnosi się również do zachowania mnichów Zen. Jak praktykować Drogę nie reagując na pogardę i nienawiść innych i nie mówiąc o nich nic dobrego ani złego? Tylko ci, którzy wniknęli w samą kość i szpik są zdolni temu podołać.
Dogen pouczył:
Mistrz Zen Ta-hui stwierdził: „Jeśli studiujecie Buddyzm musicie przyjąć postawę człowieka, który pożyczył ogromną sumę pieniędzy i wymaga się od niego by ją spłacił w czasie gdy nie ma niczego. Jeśli jesteście w stanie mieć taki umysł łatwo jest osiągnąć Drogę”.
Dogen ciągnął dalej:
W „Hsin-hsin ming”13 jest powiedziane: „Osiągnąć Drogę nie jest trudno; porzuć tylko rozróżnianie”. Jeśli porzucisz umysł, który rozróżnia, wtedy od razu osiągniesz przebudzenie. Porzucić rozróżniający umysł oznacza uwolnić się od Jaźni. Nie myśl, że studiowanie Buddyzmu dla zysku, który możesz osiągnąć zastąpi praktykę Buddyzmu. Po prostu praktykuj Buddyzm dla samego Buddyzmu. Nawet jeśli przestudiujesz tysiąc sutr i dziesięć tysięcy siastr i będziesz siedział tak mocno, że przebijesz się przez tan (podest do zazen), nie będziesz mógł osiągnąć Drogi Buddhów i Patriarchów bez tego postanowienia. Porzuć tylko ciało i umysł, i jeśli nie będziesz miał w obrębie Buddyzmu żadnych stronniczych z góry powziętych wyobrażeń to od razu osiągniesz przebudzenie.
Dogen pouczył:
Pewien Mistrz stwierdził: „W klasztorze Zen wszystkie majętności i zapasy ziarna są oddane pod opiekę nadzorców, którzy rozumieją przyczynę i skutek, i którzy przydzielają daną pracę właściwemu człowiekowi. Znaczy to, że Mistrz Zen w klasztorze nie zajmuje się większymi czy mniejszymi problemami administracyjnymi, lecz zachęca zgromadzenie do intensywnego zazen i medytacji nad koanem”.
Jest również powiedziane: „Opanować małą sztukę jest lepiej niż posiadać olbrzymie obszary bogatej ziemi”, „Dając nie oczekuj nic w zamian i nie żałuj tego co dałeś innym”, „Jeśli będziesz miał usta tak milczące jak nos, nie narazisz się na żaden kłopot”, „Jeśli czyny człowieka są szlachetne, inni będą szanować go w naturalny sposób, lecz jeśli wiedza człowieka jest wielka, inni wkrótce przegonią go”, „Jeśli zaorałeś głęboko a sadzisz płytko, ściągniesz z niebios nieszczęście. Jeśli dogadzasz sobie a krzywdzisz innych, jak będziesz mógł ustrzec się od złej zapłaty?”.
Kiedy uczniowie Drogi zgłębiają koany, muszą studiować je dokładnie, koncentrując się z całą uwagą i najwyższym wysiłkiem.
Dogen pouczył:
Pewien dawny Mistrz powiedział: „Zrób jeden krok poza szczyt słupa wysokiego na sto stóp”. Oznacza to, że musisz porzucić zarówno ciało jak i umysł, tak jakbyś wspiął się na szczyt stustopowego słupa i puścił się rękami i nogami. Jeśli chodzi o tę kwestię jest tu kilka ważnych momentów.
W dzisiejszych czasach niektórzy ludzie wydają się porzucać świat i opuszczać swoje domy, lecz jeśli zbada się ich zachowanie, to naprawdę ani nie porzucili oni świata ani też nie opuścili swoich domów. Pierwszym warunkiem dla kogoś kto opuszcza swój dom, aby zostać mnichem jest oddzielenie się od Jaźni i od wszelkich pragnień sławy i zysku. Ten kto nie potrafi urzeczywistnić tego oddzielenia może praktykować z intensywnością kogoś gaszącego ogień na swej płonącej głowie i objawiać żarliwość porównywalną z żarliwością Buddhy w czasie gdy zapomniał podnieść stopę14, a jednak wszystko to w sumie da jedynie bezsensowny trud i nigdy człowiek ten nie ucieknie od świata. Nawet w Chinach byli ludzie, którzy wyrzekli się rodziny, co jest trudne do uczynienia i porzucili ziemskie dobra, które są trudne do porzucenia aby wstąpić do klasztoru Zen. Niektórzy zajmowali nawet stanowiska głównych kapłanów świątyni, a jednak, ponieważ praktykowali nie znając tej starożytnej prawdy, marnowali swoje życie bez przebudzenia się ku Drodze czy oczyszczenia swoich umysłów. Dzieje się tak, ponieważ niektórzy ludzie, nawet jeśli z początku obudzili umysł, który szuka Drogi i zostali mnichami i uczniami dobrych nauczycieli, nie myślą o staniu się Buddhami i Patriarchami, lecz troszczą się o to by opiekunowie i donatorzy wiedzieli o wysokiej pozycji zarówno ich jak i ich świątyń. Mówią o tym swoim krewnym i dążą do zyskania czci i darów od innych. W dodatku poniżają prawość innych mnichów, próbując sprawić wrażenie, że tylko oni posiadają umysł, który szuka Drogi i że tylko oni są dobrzy. Tacy ludzie nie są warci aby dłużej o nich mówić i można ich porównać do pięciu złych niewierzących mnichów15. Nie ma żadnej wątpliwości, że wpadną do piekła. Ludzie świeccy nieświadomi sytuacji, niekiedy uważają ich za wspaniałe indywidualności o umysłach poszukujących Drogi. Są inni nieco lepsi niż ci. Nie pożądając ofiar donatorów, wstępują do klasztoru Zen i praktykują, przecinając więzy łączące ich z rodzicami, żonami i dziećmi. Jednak z natury są leniwi, chociaż wstydzą się wydawać opieszałymi. A więc udają, że praktykują kiedy główny kapłan i mnisi kierujący medytacją obserwują ich. Kiedy jednak nie są obserwowani korzystają z każdej sposobności aby marnować swój czas. Być może są lepsi niż ludzie świeccy, którzy prowadzą się w niewłaściwy sposób, lecz wciąż są niezdolni do porzucenia Jaźni i żądzy sławy i zysku.
Oprócz tego są inni, którzy nie krępują się tym co Mistrz mógłby myśleć i nie troszczą się o to czy są widziani czy nie przez nadzorujących kapłanów lub ich kolegów uczniów. Myśląc: „Buddyzm nie jest dla innych lecz tylko dla mnie” poważnie starają się zostać Buddhami i Patriarchami w swych własnych ciałach. Mogą być uważani za daleko bardziej wprawionych w Buddyzmie niż ci opisani powyżej, lecz ponieważ praktykują myśląc tylko o polepszeniu siebie samych, nie uwolnili się jeszcze od Jaźni. Tęsknią za zdobyciem aprobaty różnych Buddhów i Bodhisattwów i doskonaleniem swojego własnego oświecenia. Oni również nie są zdolni do porzucenia umysłu, który szuka osobistej satysfakcji i goni za sławą i korzyścią.
Wszystkie te różne typy ludzi, nawet jeśli wspięli się na szczyt stustopowego słupa, nie potrafią go puścić; wciąż się go czepiają. Ci którzy po prostu rzucają swoje ciało i umysł w Buddyzm i praktykują nie myśląc nawet o zdobyciu oświecenia mogą być nazwani niesplamionymi praktykantami. To jest to co oznacza „nie zatrzymywanie się tam gdzie jest Buddha i szybkie przechodzenie tam gdzie go nie ma”16.
Dogen pouczył:
Nie czyń przygotowań naprzód w celu otrzymania ubrania i pożywienia. Jeśli całe pożywienie się wyczerpie, wówczas możesz pójść i użebrać trochę. Robienie naprzód planów żebrania pożywienia od pewnych osób, jest jak robienie zapasów, co gwałci buddyjskie zasady. Mnisi są jak obłoki i nie mają żadnego stałego miejsca pobytu. Podobnie jak płynąca woda, nie przywiązują się do niczego. Nawet jeśli mnisi nie posiadają nic prócz swoich szat i miski, to jeśli liczą choćby tylko na jednego ofiarodawcę lub na jeden dom krewnych, oni sami i ci na których liczą zostają usidleni, a jedzenie jest tym samym nieczyste. Nie można spodziewać się przebudzenia ku Wielkiemu Prawu różnych Buddhów z ciałem i umysłem karmionym takim skażonym pożywieniem. Na przykład, tak jak rzeczy poplamione rośliną indygo stają się niebieskie, a te poplamione przez kihadę stają się żółte, tak ciało i umysł splamione pożywieniem zdobytym nieprawymi sposobami staje się skalanym ciałem. Poszukiwanie Buddyzmu z takim ciałem i umysłem to jak wyciskanie piasku aby otrzymać olej. Przy każdej okazji, zawsze rozpatruj to jak sprawy mają się do zasad Buddyzmu. Plany zrobione naprzód całkowicie zadają gwałt Drodze Buddhy. Rozważcie to dobrze.
Dogen pouczył:
Wszyscy uczniowie powinni wiedzieć, że każdy człowiek ma wady. Że wszystkich ludzkich wad największą jest arogancja. Zarówno buddyjskie jak i świeckie dzieła ostrzegają przed nią.
Pewne niebuddyjskie dzieło mówi: „Są tacy, którzy są biedni, a jednak nie zabiegają o łaski, ale nie ma żadnego bogatego który nie byłby arogancki”. To ostrzega przed skłonnością bogatego do pychy. Jest to ważny punkt, warty starannego rozważenia.
Dla tych niskiego stanu szczytem arogancji jest myślenie o równaniu się do wyższych klas lub przewyższeniu ich. Przed tego rodzaju sprawami jest jednak względnie łatwo ostrzec. Ktoś spośród świeckich ludzi, kto ma nadmierne bogactwo i majątek i cieszy się dobrym losem jest uznawany przez swoich krewnych i towarzyszy. Lecz z powodu pychy, która temu towarzyszy niższe klasy, które są świadkami tego czują się dotknięte. Jak może bogaty człowiek być roztropny zadając tego rodzaju ból innym? Trudno jest ostrzec bogatego człowieka i on sam rzadko będzie praktykował samoopanowanie. Natomiast osoba ta może nie mieć zamiaru okazania arogancji; jednak gdy bez żadnych złych intencji zajmuje się swoimi interesami, budzi ona wokół zawiść i urazę, wśród ludzi mniej szczęśliwych. Narzucić sobie tutaj samoopanowanie, to być roztropnym wobec czyjejś dumy. Ci, którzy uważają swoje bogactwo za słuszną nagrodę i nie zwracają uwagi na zawiść biednych nazywani są aroganckimi.
W niebuddyjskim tekście jest napisane: „Nie mijaj domu biedaka jadąc w powozie”. Wniosek jest taki, że nawet jeśli ktoś może pozwolić sobie na jazdę w pięknym powozie, powinien zachować się powściągliwie wobec biednego. Buddyjskie pisma również zwracają na to uwagę.
Dziś uczniowie i mnisi myślą, że przewyższają innych z powodu swojej znajomości nauk. Nigdy nie pysznij się w takich sprawach. Jest szczytem arogancji zwracać uwagę na błędy tych poniżej was lub krytykować waszych starszych i kolegów za ich błędy.
Pewien stary Mistrz powiedział: „W porządku jest zostać pokonanym przez mądrego, lecz nigdy nie zwyciężaj głupca”.
Nawet jeśli ktoś nie rozumie tego o czym ty wiesz, że jest prawdą, ty sam robisz błąd jeśli wytykasz mu jego pomyłkę. Dyskutując o buddyjskich naukach nie wyśmiewaj się ze swoich poprzedników i starszych. Zwracaj na to szczególną uwagę w przypadkach gdy mógłbyś wywołać zawiść i zazdrość nieuczonych i ignorantów.
Kiedy przebywałem w Kenninji wielu ludzi pytało o buddyjskie doktryny. Pytania ich odsłaniały ich własne braki i błędy, lecz całkowicie świadom konieczności ostrożności, mówiłem tylko o zasługach samych nauk. Ponieważ nie uważałem za rzecz zasadniczą wyciągania błędów innych nie wydarzyło się nic niepomyślnego. Głupcy z ich głęboko zakorzenionymi uprzedzeniami, z pewnością rozzłościliby się mówiąc: „Krytykujesz mojego nauczyciela za jego braki”. Mądra osoba o prawdziwym rozumieniu, ponieważ pojmuje znaczenie Buddyzmu, odróżnia własne błędy od błędów nauczycieli, bez mówienia jej o tym i podejmuje konieczne kroki korygujące. Sprawy te muszą być dokładnie zrozumiane.
Dogen pouczył:
Najważniejszą rzeczą w praktykowaniu Drogi jest zazen. Wielu ludzi w Chinach zdobyło oświecenie jedynie dzięki mocy zazen. Niektórzy, co byli takimi ignorantami, że nie potrafili odpowiedzieć na jedno proste pytanie prześcignęli uczonych, którzy studiowali wiele lat, jedynie dzięki skuteczności ich jednomyślnego poświęcenia się zazen. Dlatego uczniowie muszą koncentrować się tylko na zazen i nie niepokoić się o inne rzeczy. Droga Buddhów i Patriarchów to jedynie zazen. Nie podążajcie za niczym innym.
W tym momencie Ejo zapytał:
— Jeśli połączymy zazen z czytaniem tekstów, możemy zrozumieć jedną sprawę na sto lub tysiąc gdy studiujemy powiedzenia Zen i koany. Lecz samo zazen nie wskazuje nawet na tyle. Czy nawet wtedy musimy oddawać się zazen?
Dogen odpowiedział:
— Chociaż powierzchowne rozumienie wydaje się wynurzać ze zbadania koanu, powoduje to, że Droga Buddhów i Patriarchów staje się nawet bardziej odległa. Jeśli poświęcisz swój czas praktykowaniu zazen nie chcąc wiedzieć niczego i nie poszukując oświecenia, to jest to sama Droga Patriarchów. Chociaż dawni Mistrzowie kładli nacisk zarówno na czytanie pism jak i praktykowanie zazen, to wyraźnie podkreślali zazen. Niektórzy zdobyli oświecenie dzięki koanowi, lecz zasługa która przyniosła oświecenie pochodziła z zazen. Naprawdę zasługa jest w zazen.