Trzy funty lnu Tozana1
Koan: Mnich zapytał Tozana: „Czym jest Budda?”. Tozan odpowiedział: „Trzy funty lnu”.
Tozan był spadkobiercą dharmy Ummona. Mnich zapytał go: „Czym jest budda?”. Tozan odparł: „Trzy funty lnu”. Oto całe sedno. Jeśli zrozumiecie te „trzy funty lnu”, pojmiecie prawdziwe znaczenie wdzięczności. Jeśli nie zrozumiecie, wpadniecie w pułapkę takich wyrażeń, jak: „Bóg stworzył świat, jesteśmy mu więc za to wdzięczni”.
Świat nie został stworzony przez Boga, Buddę, czy kogokolwiek innego. Świat pojawił się samoistnie zgodnie z prawem przyczyny i skutku. Naukowcy twierdzą, że świat, jaki znamy, formował się przez około osiem miliardów lat. Ale jeden z amerykańskich naukowców, który obecnie przebywa w Ryutakuji powiedział mi, że bez względu na to, ile czasu poświęca naukowym studiom, nie przynosi mu to spokoju umysłu i dlatego praktykuje zazen.
Gdyby obecny świat został stworzony przez Boga z pewnością byłby znacznie lepszym miejscem niż jest. Nie ma sposobu, by dowiedzieć się „kto” stworzył świat, wiemy jedynie, że codziennie podlega on przemianom. Nie chcemy się dowiedzieć, kto jest „stworzycielem” wszechświata, raczej staramy się zrozumieć zasadniczą jego istotę. To rozumienie nazywamy „wiarą”. Kiedy mistrza Tozana zapytano o fundamentalną istotę wszechświata odpowiedział: „Trzy funty lnu”. Jest to rzeczywiście głęboka odpowiedź. Jeśli ją naprawdę zrozumiecie, to wszystko, co się przed wami pojawi, po najmniejszego owada czy odrobinę kurzu - będzie błyszczało wspaniałym światłem.
Trzy funty lnu są buddą, miski, w których spożywacie posiłki są buddą, woda jest buddą – wśród wszystkich istot w tym nieskończonym wszechświecie nie istnieje nic, co nie jest buddą. Odnosi się to również do rzeczy, których wasze oczy nie są w stanie spostrzec.
Wdzięczność... Nie ma nic, co nie okazuje wdzięczności. Nie ma też niczego, co mogłoby być dodane i niczego co jest zbędne. Lecz naprawdę istotna jest wasza pierwotna natura. Tylko od was zależy, czy będziecie jej używać z pożytkiem czy też nie. Istnieje powiedzenie: „Świat osiąga szerokość jedynie czterech stóp, lecz ciało wciąż ma sześć stóp, gdzie by więc można je umieścić?”.
Ten mały świat jest wytworem naszego umysłu – skierowanego ku sobie, aroganckiego, nieprzystosowanego. „Ciało” uosabia rzeczywistość świata. Jeśli nasza postawa się do niego nie dostosuje, wówczas świat ten stanie się zaiste niewygodnym miejscem.
„Trzy funty lnu” – nic nie zostało tu ukryte, wszystko jest całkowicie jasne. Wiatr dmący w sosnę, dźwięk harfy – śpiewając czy tańcząc jesteście głosem Dharmy. Nie dajcie się zwieść słowom, wasza praktyka to zrozumienie sedna rzeczy. Budda Siakjamuni nauczał przez czterdzieści dziewięć lat i choć czynił to używając różnych wyrażeń, zawsze dążył do ukazania sedna rzeczy. Jeśli nie doświadczycie znaczenia tych wyrażeń waszym ciałem i krwią, nie osiągniecie prawdziwego zrozumienia i nie staniecie się prawdziwymi uczniami. To, co powiedział Budda nie było niczym szczególnym, było to po prostu wyjaśnienie po kolei wszystkich zjawisk, by wyrwać naszą świadomość spod władzy emocji.
Kiedy umysł ludzki rozkłada się, nie ma to nic wspólnego z psującymi się warzywami, które użyźniają ziemię. Kiedy umysł ludzki „gnije”, staje się smutny, pogrążony w depresji, zły nawet w czasie najpiękniejszego dnia. Wystarczy jedna osoba o takich negatywnych wibracjach, by zatruwać społeczeństwo. Nauka Buddy pełna jest różnych obrazów i przypowieści, a jej kwintesencją są słowa:
Unikaj wszelkiego zła
Czyń dobro
Zawsze oczyszczaj swój umysł
Oto nauka Buddy.
My ludzie mamy krótką pamięć. Nawet życie i praktyka pełne wielkich trudności po pewnym czasie ulegają zapomnieniu. Zapominacie o książkach, które czytaliście i o historiach, które słyszeliście. Lecz to, co wchłonie wasza alyashiki (tak w buddyjskim języku określamy podświadomość), nigdy nie ulegnie zapomnieniu. Kiedy praktykując całkowicie i dogłębnie zrozumiecie waszą prawdziwą naturę, nigdy tego nie zapomnicie, będzie to w was trwało przez wszystkie żywoty.
Dla tych, którzy są tutaj po raz pierwszy, siedzenie w zazen musi być trudne. Nawet dla doświadczonych braci i sióstr w Dharmie, pierwsze dni sesshin nie zawsze są łatwe. I my mnisi również doświadczamy tych trudności. Lecz po trzech dniach ciała i umysły uspokajają się. Ludzkie życie jest bardzo złożone i pełne dolegliwości. Nosząc w sobie pragnienia, namiętności i nie mogąc ich spełnić stajemy się źli, smutni i obwiniamy cały świat. Oto co znaczy być upiorem. Jesteście tutaj na sesshin, by wyjaśnić i zrozumieć istotę Powszechnej Zasady – mówiąc krótko: by zrozumieć naszą własną prawdziwą naturę. Jeśli tego nie doświadczycie, nie staniecie się efektywnymi członkami ludzkiej społeczności, a jeśli nie będziecie mieli w sobie ducha bodhisattwy, nie będziecie w stanie prawdziwie praktykować. Nawet jeśli dobrze już praktykujemy na sesshin, starajmy się to czynić jeszcze lepiej. Jak mówi przysłowie: „Nawet koń wyścigowy potrzebuje bata”. A więc praktykujcie intensywniej, praktykujcie lepiej. Zróbcie wszystko, co tylko w waszej mocy.
- 1. Wykład ten (jap. teisho) został wygłoszony podczas intensywnego treningu zen zwanego po japońsku sesshin w świątyni Ryutakuji przez Gempo-roshiego u schyłku jego życia, kiedy miał 93 lata. Tekst pochodzi ze znanego zbioru koanów Mumonkan.